Nadzwyczajnie trudna sytuacja, związana z wojną i kryzysem energetycznym, zmusza władze do uruchamiania coraz to nowych programów pomocowych. Problem w tym, że wszystkie tegoroczne tego typu projekty – począwszy od pomocy uchodźcom z Ukrainy, poprzez tarczę antyinflacyjną czy ostatnio dodatki energetyczne dla gospodarstw domowych – nie mają praktycznie żadnego odzwierciedlenia w najważniejszym instrumencie polityki finansowej państwa, czyli ustawie budżetowej.
Miliardowe obciążenia
Z analizy „Rzeczpospolitej” wynika, że łącznie koszty takich projektów sięgają już co najmniej 70–75 mld zł, co stanowi ok. 13 proc. planowanych na ten rok wydatków budżetowych. Największa pozycja to tarcza antyinflacyjna (w części obniżki VAT na żywność i nośniki energii), którą rząd co i raz przedłuża o kilka miesięcy – w minionym tygodniu zdecydowano o przedłużeniu jej obowiązywania z końca października do końca tego roku. W skali roku tarcza obniża dochody z VAT aż o ok. 30 mld zł, jednak na temat tak poważnych ubytków w ustawie budżetowej nie ma ani słowa.
Podobnie jest z korektą reform podatkowych Polskiego Ładu, wdrożoną w życie w lipcu, czy z najnowszym pomysłem przekazania w tym roku samorządom dodatkowych 13,7 mld zł.
Z kolei część nowych, nieplanowanych projektów rząd wdraża wprost poza budżetem państwa, poprzez tzw. fundusze pozabudżetowe. Tak było w przypadku pomocy dla uchodźców (szacunkowo 11,5 mld zł), gdy powołano specjalny Fundusz Pomocy, czy wypłatą 14. emerytury (11,4 mld zł z Funduszu Solidarnościowego). Zaś dodatki węglowe (11,5 mld zł) oraz dodatki na inne źródła ciepła (10 mld zł) ma być wypłacany z Funduszu Przeciwdziałania Covid-19,