Hackett, który przejął stery w koncernie w maju otrzymał za ubiegły rok 16,3 mln dolarów zasadniczej płacy, premii i opcji na akcje, a wraz z funduszem emerytalnym i innymi dodatkami 16,7 mln. Wynagrodzenie poprzednika Marka Fieldsa wyniosło 15 mln zasadniczej gaży, bonusów i opcji na akcje, a wraz z łączną kompensatą ok. 21 mln. Dwaj prezesi otrzymali zatem ok. 37 mln dolarów w roku, gdy zysk brutto koncernu zmalał do 8,4 mld dolarów z 10,3 mld w 2016 r.
Przewodniczący rady dyrektorów, Bill Ford otrzymał wynagrodzenie 13 mln dolarów. o 17 proc. większe niż w 2016 r.
Hacketta, który wcześniej kierował firmą meblarską Steelcase i był dyrektorem sportowym Uniwersytetu stanu Michigan mianowano nagle na stanowisko prezesa w reakcji na rosnące niezadowolenie inwestorów z powodu spadku cen akcji koncernu. Jest kolejnym prezesem Forda nie należącym do rodziny założycieli, mającym zadanie zmienić kulturę zarządzania w jednej z najstarszych firm samochodowych.
W marcu Ford przedstawił ambitne plany zmiany portfelu produkcji, odejścia od samochodów osobowych na pojazdy sportowo-użytkowe, zwiększenia udziału modeli hybrydowych i elektrycznych oraz obniżenia kosztów projektowania i produkcji. Ma to zwiększyć zyski i poprawić notowania na giełdzie w sytuacji, gdy rynek motoryzacji w Stanach zwalnia tempo, w 2017 r. sprzedaż zmalała o 2 proc. po rekordowej sprzedaży 17,55 mln sztuk w 2016 r. W bieżącym roku ma znów zmaleć.