Kryzys gospodarczy, wywołany przez pandemię koronawirusa, dotyka nawet 95 proc. przedsiębiorstw w Polsce, z czego dla połowy skutki są bardzo poważane – wynika z badań Konfederacji Lewiatan. Chodzi zarówno o firmy produkcyjne, które cierpią w efekcie nagłego spadku zamówień, jak i o usługowe czy handlowe, które rząd zamknął na czas walki z zarazą.
Kupuj polskie!
Jak sobie radzą w tym trudnym okresie? Przede wszystkim starają się robić wszystko, by przetrwać. Dla Fakro, polskiego producenta okien dachowych, zatrudniającego 4 tys. osób, to ciężkie czasy – zamówienia z rynku krajowego są niższe o 10 proc., a z rynków zagranicznych o ok. 50 proc. Takie spadki wymagają reorganizacji pracy wszystkich fabryk.
– Jesteśmy jednak przekonani, że gospodarka po odblokowaniu szybko zacznie się kręcić – uważa Ryszard Florek, prezes Fakro. – Robimy wszystko, aby utrzymać potencjał produkcji, choć rozważamy różne scenariusze, m.in. zmniejszenie wymiaru etatu do 0,8, a ostatecznością może być redukcja załogi. Prezes Florek zauważa, że jeśli w ciągu miesiąca nie pojawią się symptomy poprawy, to sytuacja stanie się podbramkowa. – Różne rozwiązania z tarczy antykryzysowej nie są w stanie utrzymać firmy dłużej niż dwa–trzy miesiące – mówi Florek.
Jednocześnie prezes podkreśla, że oprócz rządowej pomocy przede wszystkim konieczne jest budowanie tzw. tarczy obywatelskiej. – Chodzi o taką edukację ekonomiczną i zbudowanie świadomości wśród Polaków, że jeśli kupują polski produkt, to pieniądze zostają w Polsce, jeśli zagraniczny – to z Polski uciekają – przekonuje Florek. Wylicza, że gdyby udało się 10 proc. wartości importu konsumpcyjnego zastąpić produktami polskimi, to w kraju zostałoby ok. 100 mld zł.
Niepewna przyszłość
Wieluńska firma Wigal, która zatrudnia prawie 50 osób, w tej chwili pracuje pełną parą i nikogo nie zamierza zwalniać. To możliwe dzięki dwóm dużym kontraktom podpisanym jeszcze przed wybuchem pandemii, a których realizacja przypada właśnie na teraz. – Ale wiemy, że to nie będzie trwało w nieskończoność. Problemem jest brak nowych zamówień, wysyłamy wiele ofert, jednak niemal cała gospodarka jest w tej chwili jakby w uśpieniu. Wszyscy czekają na koniec pandemii – mówi „Rzeczpospolitej" Magdalena Jankowska, wiceprezes Wigalu. – Na razie patrzymy w przyszłość optymistycznie, damy radę przez miesiąc czy dwa. Ale jeśli gospodarka wkrótce się nie odblokuje, od czerwca będziemy musieli pewnie skorzystać z jakiejś formy pomocy w ramach tarczy antykryzysowej – dodaje.