Ręczna robota
Skąd opóźnienia? – Napływa do nas ogromna ilość wniosków, a procedura ich rozpatrywania jest niezwykle skomplikowana – wyjaśnia Roland Budnik, dyrektor Gdańskiego Urzędu Pracy. O mikropożyczki ubiega się ponad 30 tys. gdańskich przedsiębiorców (do 8 maja), a otrzymało je – nieco ponad 4,3 tys. Jak podkreśla dyrektor, urzędnicy muszą sprawdzić ręcznie praktycznie każdy wniosek – np. czy dobrze została wpisana nazwa firmy i numer REGON, czy zostały podane wszystkie niezbędne informacje oraz czy nie brakuje koniecznych załączników. Do tego czasochłonna jest sama procedura przyznawania wsparcia – zamiast zwykłej decyzji administracyjnej, każdy wniosek musi być opatrzony podpisem elektronicznym dyrektora urzędu.
– Ciągle wprowadzamy usprawnienia organizacyjne, na co dzień przy wnioskach pracuje średnio 70 osób, urząd miasta oddelegował do pomocy 13 pracowników i będzie jeszcze dodatkowych 8. Zależy nam, by pomoc trafiała do firm jak najszybciej, ale po prostu tych nowych instrumentów uczymy się w biegu – dodaje.
Wszelkich starań dokłada też Powiatowy Urząd Pracy w Poznaniu, ale mikropożyczki przyznano ok. 2,5 tys. firm wobec 45,9 tys. oczekujących. – Aż 80–90 proc. wniosków jest niekompletnych bądź błędnie złożonych – mówi nam Agnieszka Kownacka, kierownik z PUP w Poznaniu. – Oznacza to, że wymagają one wyjaśnień i uzupełnienia, co wpływa na szybkość ich rozpatrywania. Do problemów należy zaliczyć też dużą liczbę wniosków składanych w formie papierowej, co powoduje konieczność ręcznego wprowadzenia ich do systemu – dodaje. – Po drodze zmieniły się też przepisy, firmy składają wnioski po kilka razy, co wprowadza sporo zamieszania – zauważa też Iwona Próchnicka z PUP w Rzeszowie, gdzie mikropożyczki przyznano 1,8 tys. firmom na 10,2 tys. wniosków – dodaje.
Cyfryzacja pomaga
W sumie do lokalnych urzędów pracy wpłynęło (od początku kwietnia) od kilku do kilkudziesięciu tysięcy wniosków o pomoc (im większe miasto, tym więcej). To dużo, ale Polski Funduszu Rozwoju, który zajmuje się tzw. tarczą finansową, musi zmierzyć się z jeszcze większą liczbą chętnych. Mimo to przyznanie pomocy (od złożenia wniosku do wypłaty pieniędzy) zajmuje tu trzy, cztery dni. PFR wyjaśnia, że tajemnica tkwi sprawnym systemie informatycznym, który prawie automatycznie obsługuje wnioski.
Tymczasem w tarczy antykryzysowej firmy mogą składać e-wnioski przez portal praca.gov.pl, który jak się okazało, nie był przygotowany na lawinę zgłoszeń. Na początku często się zawieszał, nie pozwalał wycofać błędnego wniosku ani złożyć do niego korekty, nie wyłapywał prostych błędów, np. literówek, a do tego nie jest kompatybilny z innymi publicznymi systemami. System został poprawiony, np. sam pilnuje, by wszystkie rubryki zostały wypełnione, ale wciąż nie jest idealnie.
– Wszyscy nasi pracownicy są zaangażowani w pomoc dla firm, pracujemy po godzinach, uruchomiliśmy 15 linii telefonicznych – wylicza Katarzyna Ptak, dyrektor PUP w Tychach, gdzie obsłużono ok. 25 proc. wniosków od firm. – Co jeszcze mogłoby pomóc? Chyba to, by jak więcej firm składało e-wnioski, a system informatyczny działał sprawniej – podkreśla Ptak.