Liczba firm, które zdecydowały się na pracę w trybie zdalnym w związku z pandemią COVID-19, znacząco wzrosła. Część z nich zapowiada przejście na tzw. home office na stałe, nawet po zakończeniu pandemii. Według prognozy przygotowanej przez ekspertów Atradius, na wyprowadzce firm z biur najbardziej ucierpią deweloperzy, ale także przedsiębiorstwa z sektora modowego oraz transportowego.
Już teraz część z firm zapowiedziała, że całkowicie lub chociaż częściowo zrezygnują z dotychczasowych przestrzeni. – Można się spodziewać, że duża część pracodawców nie przedłuży obecnie trwających umów wynajmu powierzchni biurowych, co z kolei wpłynie na niewypłacalność deweloperów – mówi Paweł Szczepankowski, dyrektor zarządzający Atradius Polska. – Z pustymi biurkami bezpośrednio wiąże się też stan chociażby stołówek czy restauracji w dzielnicach biurowych. Zazwyczaj pełne w porach lunchowych, teraz zmagają się z brakiem klientów – dodaje.
Czytaj także: Rewolucja w Microsofcie. Praca zdalna na zawsze i elastyczne godziny
Pandemia COVID-19 i praca z domu również znacznie zmniejszyły zapotrzebowanie na posiłki i wyjazdy służbowe. Rozmowy biznesowe i negocjacje coraz częściej prowadzone są w formie wideokonferencji lub przez telefon, rzadziej w ramach spotkań bezpośrednich. Jeśli ta tendencja się utrzyma, doprowadzi to z kolei do wzrostu niepewności w restauracjach, a także w hotelach, które są uzależnione od osób podróżujących służbowo. Ponadto maleje zapotrzebowanie na odzież biurową, taką jak garnitury, krawaty czy kostiumy. To z kolei będzie miało znaczący wpływ na dostawców, których dużą część sprzedaży stanowi moda biurowa.
W scenariuszu „home office” znacznie zmniejszy się liczba kilometrów przemierzanych przez dojeżdżających do pracy. To z kolei stanowiłoby dodatkowe obciążenie dla przemysłu motoryzacyjnego, który już od około dwóch lat znajduje się w trudnej sytuacji, przy zwiększonym ryzyku niewypłacalności wielu dostawców. Skutki odczułyby również warsztaty i stacje benzynowe.