Inaczej mówiąc, pomoc publiczna z tarczy antykryzysowej, która niewątpliwie ułatwiła życie firmom w najtrudniejszym okresie, już się kończy, a ze strony rządu nie słychać, by prowadzone były prace nad jej wydłużeniem. – Nadchodzące tygodnie będę więc prawdziwym sprawdzianem, jak firmy będą w stanie poradzić sobie w nowej rzeczywistości bez pomocy ze strony państwa – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Niepewny mikrobiznes
Szczególnie będzie to test i wyzwanie dla jednoosobowych firm. Bo o ile te pozostałe (mikro-, małe i duże) mogą dalej korzystać np. z hojnej tarczy finansowej PFR, o tyle dla samozatrudnionych jest ona niedostępna. Pozostanie im bardzo niewiele i raczej drobnych form wsparcia, w tym dotacje z funduszy UE na kapitał obrotowy. Instrument ten dla średnich firm koordynuje PARP, a dla mikro- i małych – urzędy wojewódzkie. Przykładowo na Mazowszu do podziału będzie ok. 80 mln zł.
Jak samozatrudnieni poradzą sobie z tym wyzwaniem? Jak wynika z badań Centrum Monitoringu Sytuacji Gospodarczej, to właśnie jednoosobowe działalności mogą mieć największe problemy z powrotem do normalności. Już do czerwca 8,7 proc. z nich straciło płynność, a średnio ich przychody spadły aż o 44 proc. (to największy odsetek wśród wszystkich firm). Wśród samozatrudnionych panuje też największa niepewność co do poprawy sytuacji i powrotu do normy – prawie 60 proc. z nich nie wie, kiedy to może nastąpić (choć największymi pesymistami są tu średnie i duże firmy).
Kto zniknie z rynku
– Gospodarka weszła na taki poziom odmrożenia, że większość firm, w tym tych jednoosobowych, może sprawnie funkcjonować. Może na niższych obrotach niż przed pandemią, ale na poziomie zapewniającym możliwość kontynuacji działalności – zauważa Kozłowski. – Pewne jest jednak, że nie wszystkim się uda, są bowiem i tacy, którzy stracili wszystkie zasoby, kontrahentów, zamówienia i klientów i nie będą w stanie tego odbudować – podkreśla.
Teraz znikną z rynku, a zdaniem Kozłowskiego będzie to można zauważyć w rosnącej liczbie zawieszanych czy zamykanych działalności. – Pierwszą falę zawieszeń i zamknięć obserwowaliśmy w marcu, potem nawet liczba nowych działalności wzrosła, a tych zamykanych spadła poniżej średniej. Można więc podejrzewać, że część firm wstrzymywała się z likwidacją, bo bardziej opłacalne było korzystanie z instrumentów tarczy antykryzysowej – uważa Kozłowski.
Kroplówka dla branż
– Zapewne są takie firmy, które przez ostatnie miesiące żyły tylko dzięki kroplówce od państwa i teraz nie wrócą już na rynek – przyznaje Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC. Pytanie, czy należy je ratować za wszelką cenę. Albo czy państwo powinno przedłużyć pomoc dla najbardziej zagrożonego mikrobiznesu. – Raczej nie – odpowiadają zgodnie eksperci.