Polska podpisała z Korea Aerospace Industries (KAI) dwie umowy na zakup samolotów szkolno-bojowych FA-50. Jedną na 12 szkolnych FA-50 GF, które już zostały dostarczone i drugą na 36 samolotów FA-50 PL, w wersji dostosowanej do naszych wymagań. W sumie to ponad 12 mld zł. Jednak cyklicznie pojawiają się doniesienia, że ta druga umowa może być zerwana. Co pan na to?
KAI dostarczył 12 sztuk samolotu FA-50 GF w ciągu 15 miesięcy od podpisania umowy. Doniesienia o zerwaniu kontraktu na FA-50 PL nie mają oparcia w rzeczywistości. Dla KAI to jest największy program eksportowy i pierwszy krok na rynku europejskim. Jesteśmy dumni z tego, że nasze samoloty FA-50 mogą służyć w kraju demokratycznym, który jest tak blisko linii frontu, dlatego tym bardziej dołożymy wszelkich starań, by wszystko działało bez zarzutu.
Pierwsze dostawy udało się zrealizować w terminie. Kolejne były planowane na 2025 r. Czy ten harmonogram jest aktualny?
Proces produkcyjny głównych elementów i systemów samolotów FA-50 PL przebiega bez zakłóceń. Jednak uzyskanie przez stronę polską od strony amerykańskiej jednego z komponentów jest procedurą czasochłonną. By ograniczyć ryzyko opóźnień, blisko współpracujemy z rządami Polski, Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej. KAI robi wszystko, żeby zminimalizować ryzyko związane z czasem realizacji programu.
Jak duże może być opóźnienie w dostawach?
W prasie pojawiły się informacje, że chodzi o dziewięć miesięcy opóźnienia, ale tak nie można tego ująć, tego jeszcze nie wiadomo. Staramy się, by było jak najmniejsze. To będą pojedyncze miesiące.
W Polsce zakup samolotów ma wielu krytyków, ostatnio rozmawiano o tym nawet w Sejmie. Jednym z zarzutów są niedoskonałości w uzbrojeniu, m.in. fakt, że pociski powietrze–powietrze AIM 120 AMRAAM, czyli takie, którymi piloci mogą się bronić przed samolotami przeciwnika w średnim dystansie, nie są zintegrowane z tym samolotem.
Zdajemy sobie sprawę, że dla polskiego rządu zdolności do walki w powietrzu są bardzo istotne. Takie zdolności mają samoloty bojowe F-16 i F-35. Jeśli Polska uważa, że wyposażenie w pociski AMRAAM jest potrzebne, to KAI będzie to wspierać. Technicznie jest to jak najbardziej wykonalne, ale by zintegrować te pociski, potrzebna jest zgoda rządu USA.
A kto za ewentualną integrację będzie płacił?
Obecna umowa zakłada wykonanie studium wykonalności na integrację pocisku AMRAAM, zaś sama integracja będzie wymagała odrębnej umowy.