Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski powołał radę ds. sztucznej inteligencji (PL/AI), która ma wspierać resort w budowie pozycji Polski jako jednego z liderów AI. Ale szybko pojawiły się wątpliwości. Np. Aleksandra Przegalińska, ekspertka AI, napisała na platformie X: „nie jest do końca jasne, dlaczego Rada powstaje z inicjatywy firmy Cosmose AI, działającej zresztą na rynku chińskim”. Podobnych uwag w sieci jest więcej.
Przede wszystkim musimy rozróżnić podmiot, jakim jest firma Cosmose AI, i obywatela, jakim jestem ja. Wyjaśnienia wymaga również druga kwestia. Pojawiła się w przestrzeni medialnej informacja, że to ja byłem pomysłodawcą tego przedsięwzięcia. Ale to zdecydowanie zbyt hojne określenie. Koncepcja zespołu narodziła się w czasie rozmowy z wicepremierem Gawkowskim. Dyskutowaliśmy, jak Polska może skorzystać na rewolucji w zakresie AI oraz fakcie, że mamy najlepszych programistów. Spytałem wicepremiera, czy mogę zagaić inne osoby działające w tej branży na świecie, czy zechcą pomóc i doradzić, jak wykorzystać ten potencjał.
Sztuczna inteligencja to poważny temat. Porównałbym go do operacji na sercu. Pytanie, czy chcemy, aby tym tematem zajął się doświadczony chirurg, który ma za sobą już tysiąc podobnych zabiegów, czy może influencer, który obejrzał tysiąc zabiegów na YouTubie. Myślę, że lepiej wybrać chirurga. I w zespole mamy takich chirurgów.
Zaraz wrócę do tematu „chirurgów”, ale chcę dopytać o pojawiające się insynuacje dotyczące Chin. Czy pan i Cosmose to zagrożenie dla działań rządu w zakresie AI?
Nie, raczej szansa na transfer know-how z biznesu do sfery publicznej i budowę sensownej, uznawanej w dojrzałych demokracjach praktyki angażowania się ekspertów dla dobra społecznego. Chcę to jasno podkreślić, Chiny to tylko jeden z naszych rynków. Cosmose działa w Japonii, Wietnamie, Malezji, Tajlandii, Singapurze, czy Filipinach. Od grudnia jesteśmy obecni w Polsce, Francji i Hiszpanii.
Oczywiście ludzie mogą o to pytać i każdy ma do tego prawo, ale jest różnica między pytaniami a insynuacjami. Fakty są takie, że Cosmose działa m.in. na rynku chińskim. I uważam, że to bardzo dobrze, iż polskie firmy sprzedają swoje produkty na tak wielkim rynku. To dla polskiej gospodarki dobra wiadomość, że rodzime przedsiębiorstwa, nie tylko z branży spożywczej, ale i technologicznej, są obecne i zarabiają w Chinach. Oczywiście bez dzielenia się know-how i technologią. Zawsze liczyłem, że Cosmose będzie przykładem dla polskich firm w zakresie ekspansji na rynki azjatyckie. W Azji mieszka 4,5 mld ludzi, a Chiny to druga populacja i druga gospodarka na świecie. Pokazujemy innym start-upom z naszego kraju, że można na tym rynku sprzedawać produkty. Polska nie musi być tylko importerem technologii z tego kraju.
Co do wspomnianych „chirurgów”. Wiele kontrowersji wzbudził skład rady – padły oskarżenia, że są to sami przedstawiciele firm, a zabrakło naukowców, prawników czy etyków. Słusznie?
Nie chcę wchodzić w spekulacje. Fakty są takie, że w zespole jest siedem osób, a w tej grupie są i naukowcy, i eksperci od etyki. Jest choćby Agnieszka Mikołajczyk-Bareła, która specjalizuje się w etyce sztucznej inteligencji – bada, w jaki sposób dobór danych i modeli wpływa na uprzedzenia i ewentualne powielanie stereotypów. Są także Marek Cygan, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim, czy Łukasz Kidziński, naukowiec na Stanford University, który obecnie w pełni poświęca się pracy naukowej.