Huta Stalowa Wola i jej rekordowy kontrakt na dostawy samobieżnych aramatohaubic dla Ukrainy stały się w tym roku lokomotywą, która mocno rozpędziła polski eksport broni. W czołówce eksporterów PGZ są też Maskpol, producent mundurów i kuloodpornego rynsztunku żołnierskiego, i amunicyjno-rakietowe Mesko.
Nie ma wątpliwości, że to wojna za naszą wschodnią granicą sprawiła, że przychody Polskiej Grupy Zbrojeniowej z zagranicznej sprzedaży broni, środków bojowych i sprzętu wojskowego sięgnęły w tym roku (do końca października) bezprecedensowej kwoty 1,7 mld zł.
Ale to nie ostatnie słowo handlowców zbrojeniowej firmy. Jak mówią przedstawiciele zarządu PGZ, w końcówce roku, kiedy finalizowane są zwykle ostatnie transakcje, może się okazać, że pieniędzy z zagranicznej sprzedaży sprzętu przybędzie, a już teraz niezły rezultat uda się znacząco poprawić. Prognozy na przyszły rok są także optymistyczne – w 2024 r. polski eksport broni powinien przynieść PGZ co najmniej 2,25 mld zł.
Czytaj więcej
Gigantyczne zakupy haubic K9 miały dać technologię i pracę rodzimej zbrojeniówce. Skończyło się na obietnicach.
Firma na topie
Liderem specjalnego eksportu jest, i zapewne pozostanie w kolejnym sezonie, HSW. To zasługa zawartego w zeszłym roku kontraktu z Kijowem na dostawy 54 krabów wraz z towarzyszącym haubicom setkom pojazdów dowodzenia i wsparcia amunicyjnego i technicznego, składających się na kompletny system dalekosiężnej broni. Wartość „krabowej” umowy sięga 2,7 mld zł i jest rekordowa w skali całej rodzimej zbrojeniówki. Ostatnio, na spotkaniu z dziennikarzami, szefowie PGZ sugerowali, że być może import stalowowolskiej AHS 155 mm ukraińscy partnerzy jeszcze zechcą zwiększyć w najbliższym okresie.