Obecnie w krajach Unii Europejskiej 60 proc. stali pochodzi z wysokoemisyjnych hut wielkopiecowych, które w następnych latach będą musiały skorzystać z technologii wodorowych. Te, póki co, nie mają jednak korzystnych warunków do rozwoju.
Konieczne zmiany
Jednym z kluczowych założeń Europejskiego Zielonego Ładu jest 55-proc. redukcja emisji CO2 do 2030 r. oraz osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. W tych zmianach musi wziąć udział przemysł hutniczy. Wykorzystanie wspomnianych technologii wodorowych oraz zwiększenie udziału OZE będzie trudne oraz kosztowne.
– Przejście europejskiej produkcji na niskoemisyjną, „zieloną” stal wymaga fundamentalnej zmiany w sposobie jej wytwarzania, ponieważ obecne technologie zbliżają się do maksymalnego wykorzystania technicznego i termodynamicznego. Do kluczowych technologii przełomu należą m.in. wychwytywanie i składowanie lub wykorzystywanie emitowanego dwutlenku węgla w celu zmniejszenia śladu środowiskowego czy produkcja stali na bazie wodoru w procesie bezpośredniej redukcji żelaza DRI. Będzie to etap niezwykle złożony, wymagający odpowiedniego zarządzania i planowania kolejnych faz transformacji – komentuje dla „Rzeczpospolitej” Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Przepisy wspierają lokalny rynek
Wdrożenie nowych technologii w hutnictwie stali będzie skomplikowane i wygeneruje spore koszty.
Kwestie te dostrzegają jednak legislatorzy, którzy chcą chronić rynek przed napływem taniego surowca, wytwarzanego w wysokoemisyjny sposób, np. w Chinach czy Turcji. Już teraz w UE obowiązuje tzw. safeguard, czyli mechanizm przewidujący limity importu bezcłowej stali spoza Wspólnoty. Drugą kwestią jest tzw. podatek węglowy (mechanizm CBAM), zakładający dostosowanie cen importowanych produktów w zależności od emisji CO2 wygenerowanych przy ich produkcji. Zgodnie z tymczasowym porozumieniem unijnych organów wspomniany podatek ma obowiązywać od października. Co ciekawe, wprowadzenie podobnego rozwiązania planują rządzący w USA. Eksperci przewidują, że w takim wypadku nowe przepisy mocno uderzyłyby m.in. w producentów z Chin, gdzie około 85 proc. stali powstaje przy wykorzystaniu wysokoemisyjnej technologii wielkopiecowej. Pod względem technologicznym w komfortowej sytuacji są Stany Zjednoczone: 70 proc. tamtejszej stali produkuje się metodą elektryczną.