Tematyce cyberbezpieczeństwa w energetyce poświęcona była debata, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej”. Jej uczestnicy zwracali uwagę na wiele istotnych dla branży zagrożeń, takich jak rosnące zagrożenie atakami hakerskimi – także na systemy energetyczne jako element krytycznej infrastruktury państwa. Mowa była też o rosnącym ryzyku cyberataku w związku z wymianą na dużą skalę liczników w Polsce na urządzenia typu smart (tzw. rollout). Jednym z poruszanych tematów był brak w polskiej energetyce mechanizmów ochrony przed zagrożeniem cyberprzestępczością (audyty/certyfikaty bezpieczeństwa, badania i testy urządzeń z komunikacją, brak wymogu dostarczenia wzorów w przetargach itp).
Uczestnicy debaty wskazywali także na praktyki przetargowe w Polsce faworyzujące dostawców azjatyckich poprzez prymat niskiej ceny – w efekcie w domach Polaków montowane są liczniki smart bez weryfikacji pod kątem bezpieczeństwa cyfrowego. Mówiono także o doświadczeniach zagranicznych – wdrożeniach przez kraje Europy Zachodniej wysokich wymagań technicznych i mechanizmów weryfikacji dostawców technologii, podczas gdy u nas nadal brak regulacji i praktyk w tym obszarze. A także o pilnej potrzebie wprowadzenia w Polsce mechanizmu certyfikowania i testowania liczników energii.
Element bezpieczeństwa sieci
Czy jest tak, że temat cyberbezpieczeństwa w energetyce zarezerwowany jest jedynie dla dużych firm i dotyczy tylko infrastruktury krytycznej? – Taki świat mogliśmy sobie wyobrażać 15 lat temu. Dziś nastąpiły zmiany związane z nowymi technologiami, infrastrukturą, która jest stosowana u konsumentów, klientów podłączonych do sieci operatorów systemów dystrybucyjnych – wyjaśniła Ewa Sikora, koordynator rady dyrektorów ds. dystrybucji Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej (PTPiREE).
– A chodzi np. o kwestie związane ze sterowaniem przepływem energii, poziomem napięcia w stacjach elektroenergetycznych, a także o liczniki energii elektrycznej, które być może przeciętny użytkownik kojarzy tylko z kwestią pomiaru. Tymczasem w niedługim czasie będą to urządzenia, które będą zdalnie sterowane, gdzie będzie z nimi utrzymywany stały kontakt. Zresztą takie urządzenia już funkcjonują na rynku. A więc gdy mowa o cyberbezpieczeństwie w energetyce, trzeba pamiętać o odpowiednim przygotowaniu zabezpieczeń, które związane są z przetwarzaniem danych z tych urządzeń – zaznaczyła Ewa Sikora.
Przemysław Frasunek, członek zarządu Redge Technologies, dodał, że dziś wyzwania związane z cyberbezpieczeństwem w energetyce zeszły z poziomu sieci najwyższych napięć do poziomu elementów, które można kontrolować zdalnie. – Są one zainstalowane u konsumenta. To są liczniki energii elektrycznej. Ale elementem infrastruktury krytycznej są także instalacje fotowoltaiczne, gdzie wszystko, co jest instalowane w naszych domach, nie podlega żadnym regulacjom. Są to najczęściej urządzenia dostarczane przez podmioty z Dalekiego Wschodu i zwykle posiadają systemy operacyjne, oprogramowanie, a co za tym idzie – mogą być podatne na wykorzystanie w czasie cyberataku do tego, by zdestabilizować sieć energetyczną – powiedział Przemysław Frasunek.