W Rosji wciąż prowadzą działalność liczne zachodnie korporacje, głównie z branży spożywczej i sieci fast food. Bez przerw funkcjonują tam np. McDonald’s, Coca-Cola, PepsiCo, Burger King czy KFC i Starbucks. Rośnie jednak presja na nie, by zakończyły sprzedaż na rosyjskim rynku, szczególnie że w przypadku tych firm nie można mówić o względach humanitarnych, jak np. w przypadku koncernów oferujących podstawowe produkty spożywcze, takie jak mleko, mleko w proszku czy produkty dla niemowląt.
Obecność na rosyjskim rynku w czasie agresji Rosji na Ukrainę niekoniecznie jest jednak dobrym pomysłem i od początku wojny powtarzają się wezwania do bojkotu korporacji, które nie przerwały zarabiania w Rosji. Najnowszy mocny apel w tej sprawie wystosował aktor Sean Penn, który wiadomości z Ukrainy akurat ma z pierwszej ręki, gdyż w momencie wybuchu wojny pracował tam nad filmem i granicę polsko-ukraińską przekraczał w efekcie na piechotę.
Sean Penn przypomniał na Twitterze, że Amerykanie mają bardzo prosty sposób wsparcia Ukrainy i zadbania o to, by interesy w Rosji nie były opłacalne – bojkot. Aktor i reżyser nie ograniczył się przy tym do jednej korporacji – wezwał do bojkotowania Coca-Coli, PepsiCo i McDonald’s.
Do bojkotowania korporacji wciąż prowadzących działalność w Rosji wzywają zarówno zwykli ludzie, jak i intelektualiści i celebryci. W wezwaniach punktowany bywa fakt, że wiele z tych firm wstrzymało swoje operacje na Ukrainie (ze względów bezpieczeństwa), podczas gdy w Rosji nadal działają normalnie. W niektórych przypadkach, jak zauważa „The Guardian”, działalność nie jest prowadzona bezpośrednio, a poprzez operatorów, którym wydzierżawiono prawa do marki na zasadzie franczyzy – w Rosji tak operują Starbucks, KFC czy Pizza Hut.