Najczęściej chodzi o pieniądze, bo rynek rosyjski się kiedyś odbuduje i zawsze będzie ważny. Inni udają, że nic się nie dzieje. Jeszcze inni niby reagują na tę wyjątkową sytuację, tłumacząc, że wspierają także Ukrainę. Jaki jednak nie byłby powód ich pozostania w Rosji, to muszą się liczyć z negatywną reakcją konsumentów w większości krajów świata. Dobitnie to widać po wpisach w mediach społecznościowych.
W Moskwie i innych miastach nadal można zjeść Big Maca, mimo że jeden z głównych właścicieli sieci, nowojorski fundusz emerytalny wezwał sieć do wycofania się z rosyjskiego rynku. McDonald’s ma w Rosji 847 restauracji i zainwestował w nie 281 mln dolarów. 84 proc. z nich należą do firmy z siedzibą w Chicago. McDonald’s i KFC w ostatnim tygodniu broniły swojej polityki pozostania na rynku rosyjskim. Tłumaczyły, że bezpłatnie dostarczają jedzenie ukraińskiemu wojsku i szpitalom.
Oprócz nich na rynku rosyjskim aktywne są Starbucks, Burger King i należący do KFC Yum Brands. KFC ma w Rosji 1000 restauracji, a w tym roku planowało otwarcie kolejnych 100. Prezes Starbucksa, Kevin Johnson powiedział oficjalnie, że atak Rosji na Ukrainę był nieuzasadniony i niesprawiedliwy, ale o przyszłości rosyjskiego biznesu nie wspomniał. Większość restauracji Starbucksa w Rosji to franczyzy, a ich właścicielem jest Alshaya Group z Kuwejtu.
Czytaj więcej
Codziennie dłuższa jest lista firm, które już nie chcą robić biznesu z Rosją. Do południa w niedzielę, 6 marca ten kraj opuściło bądź zawiesiło działalność 151 firm, bo reputacja jest dla nich ważniejsza, niż pieniądze. Niektóre z nich były aktywne na rosyjskim rynku od ponad 100 lat.
Według wyliczeń Jeffreya Sonnefelda, profesora zarządzania z Uniwersytetu Yale, w Rosji pozostało jeszcze ponad trzydzieści wielkich światowych firm. Zdaniem Thomasa diNapoli, głównego audytora finansowego w Stanie Nowy Jork, takie firmy jak McDonald’s, PepsiCo i Coca Cola nie powinny zwlekać z wycofaniem się z rosyjskiego biznesu. — Takie firmy jak McDonald’s i PepsiCo powinny dobrze się zastanowić, czy rzeczywiście warto jest ryzykować pozostaniem na rynku rosyjskim w tych niepewnych czasach. Zachęcamy firmy, w które inwestujemy, żeby dobrze oceniły ryzyko i co jest najlepsze dla nich samych i dla ich akcjonariuszy – apelował do amerykańskich gigantów Thomas DiNapoli.