– Wzrost ceny ropy do ponad 100 dol. za baryłkę w ciągu najbliższych miesięcy wydaje się dziś dużo bardziej realny niż jeszcze kilka tygodni temu. Za pojawieniem się takiego scenariusza – przynajmniej chwilowo – przemawiają realne i potencjalne niepokoje na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, brak skutecznych reakcji OPEC i UE na obecną sytuację oraz rosnący na świecie popyt i nie tak groźny koronawirus, jak go wcześniej oceniano – mówi Bogucki. Nie spodziewa się jednak, aby nawet kolejny wzrost kursu ropy przełożył się na powrót cen benzyny i diesla do około 6 zł za litr. Spowodować to może jednak powrót stawek akcyzy i VAT do poziomów sprzed ich obniżki.
Na niższym poziomie kurs ropy niż analitycy widzi Orlen. Kilka dni temu koncern podczas publikacji wyników za IV kwartał poinformował, że oczekuje go w widełkach 75–80 dol. To i tak byłaby zwyżka, zważywszy, że średnia za cały ubiegły rok wynosiła 71 dol. Do wzrostu kursu surowca ma dojść w efekcie zwyżki popytu do poziomów sprzed pandemii, ograniczonych zdolności wydobywczych państw OPEC+, niskich zapasów w krajach OECD, utrzymywania się wysokich cen gazu oraz zagrożeń geopolitycznych.
Kupują Niemcy i Czesi
Dziś niskie ceny paliw nad Wisłą powodują, że coraz więcej diesla czy benzyny kupują kierowcy zagraniczni. – Niskie ceny w Polsce powodują, że coraz więcej kierowców z Niemiec i Czech przyjeżdża do nas na zakupy. To bardzo dobra informacja dla krajowych stacji, sklepów i zakładów usługowych w strefie przygranicznej, gdyż powoduje ożywienie handlu i ma jednoznacznie pozytywny wpływ na naszą gospodarkę – twierdzi Bogucki. Z danych e-petrol wynika, że w środę w Niemczech litr diesla (w przeliczeniu na złotówki) kosztował średnio 7,37 zł, a benzyny Pb95 już 7,68 zł. Z kolei w Czechach było to odpowiednio 6,68 zł oraz 6,94 zł.
Krzysztof Sobczuk, dyrektor sprzedaży i marketingu Citronex Trans Energy, firmy, która posiada dziesięć stacji działających pod marką Dyskont Paliwowy, zlokalizowanych głównie przy granicy z Niemcami, przyznaje, że ostatnio ruch na tych obiektach mocno wzrósł. – Chętnych do zatankowania jest nawet dwukrotnie więcej niż przed obniżkami podatków, co przyczynia się do powstawania kolejek. Kierowcy z Niemiec tankują nie tylko samochody, ale często napełniają też przywiezione ze sobą kanistry – mówi Sobczuk.
Zauważa, że dla tamtejszych kierowców to oszczędność około 0,5–0,6 euro na każdym litrze benzyny czy diesla. Mimo to tankowanie opłacalne jest tylko dla tych, którzy mieszkają kilka lub kilkanaście kilometrów od granicy. – Na naszych stacjach kupują nie tylko paliwa, ale i korzystają z oferty sklepowej i gastronomicznej. Myślę, że dziś co drugi nasz klient pochodzi zza zachodniej granicy – przypuszcza Sobczuk.
Było taniej
Mimo że ceny paliw w Polsce są dziś stosunkowo niskie, to nie wszyscy płacą za nie mniej niż przed obniżką podatku VAT. Trzeba pamiętać, że ten zmalał z od 1 lutego z 23 proc. do 8 proc. i miał wpływ jednie na poziom ceny brutto. Firmy często płacą cenę netto i dla nich zmiana podatku VAT nie miała znaczenia.