Bezpośredni handel Litwy z Chinami jest niewysoki (1,5 mld euro rocznie). Jednak w litewskiej gospodarce istnieją setki spółek, które eksportują meble, żywność, odzież do międzynarodowych firm handlujących z Chinami. Od ubiegłego tygodnia zarówno litewski biznes, jak i MSZ odczuwa naciski ze strony zagranicznych partnerów, którym Chiny grożą nieprzyjmowaniem nie tylko towarów z Litwy, ale także towarów z litewskimi komponentami, które wwożą do Chin zagraniczni partnerzy.
"Zdarzają się przypadki, kiedy partnerzy, z którymi współpracują nasze firmy, myślą o odmowie współpracy, ponieważ nie mogą wysłać litewskich towarów do Chin. Zazwyczaj takie firmy produkują towary nie tylko na rynek chiński, ale mówią, że jeśli sytuacja się nie zmieni, jeśli nie ma zamówień na przyszły rok, to nie kupią towarów od Litwinów – przyznaje Kiastutis Dauksis przewodniczący Litewskiego Stowarzyszenia Producentów Odzieży i Tekstyliów w rozmowie z portalem Delfi.
Czytaj więcej
Litewski Dawid pokazuje, że nie zamierza ustąpić przed chińskim Goliatem. Sąd w Wilnie anulował transakcję litewskiej firmy z chińską spółką. Powód – względy bezpieczeństwa.
Pojawiają się też problemy z dostawą towarów z Chin. Ta sytuacja dotyczy większej liczby firm litewskich. Podejmują ryzyko - płacą zaliczki, ale nie wiedzą, czy otrzymają towar - materiały, komponenty, surowce, wyroby.
„Teraz Chińczycy proszą o zapłatę z góry, ale nikt nie wie, jak to się skończy: płacisz, a potem nie dostaniesz. Rozmawiamy z przedstawicielami resortów, chcemy gwarancji rządowych, bo przecież przedsiębiorcy mogą zostać bez niczego” – powiedział Daukshis.