Mszę w intencji pracowników firmy odprawi o godz. 14 w Katowicach metropolita katowicki, arcybiskup Wiktor Skworc. Główne obchody jubileuszu powstałej w 2003 r. spółki odbędą się po południu w Zabrzu.
1 lutego mija dokładnie 10 lat od powstania Kompanii Węglowej. W tym czasie spółka spłaciła prawie 90 proc. długów odziedziczonych po poprzednikach – powstała bowiem z pięciu likwidowanych spółek węglowych. Pozostałe ma spłacać jeszcze dwa lata - do 2015 r. Także wtedy spółka może być gotowa do giełdowego debiutu, choć resort gospodarki nie wyklucza, że do jej IPO mogłoby dojść przy sprzyjających warunkach nawet już w 2014 r.
Jej powstanie było elementem programu restrukturyzacji górnictwa, którego częścią było m.in. oddłużenie branży górniczej wobec budżetu i związanych z nim instytucji na ok. 18 mld zł. Dzięki temu Kompania mogła przejąć - oprócz majątku pięciu dawnych spółek węglowych - znacznie mniejszą, ale i tak olbrzymią część ich długów - 3,9 mld zł. Były to zobowiązania m.in. wobec ZUS, samorządów i kooperantów. Wielkość przejętych długów odpowiadała wartości przejętego majątku. - W ciągu 10 lat działania Kompania uregulowała ponad 88 proc. przejętych zobowiązań, a począwszy od 2010 r. odziedziczone długi obejmują wyłącznie płatności wobec ZUS. Są one realizowane w ratach, zgodnie z przyjętym harmonogramem - powiedziała prezes Kompanii, Joanna Strzelec-Łobodzińska. Podkreśliła, że jednym z warunków restrukturyzacji zadłużenia były bieżące płatności podatków, składek na ZUS itp. Firma wywiązuje się z tego obowiązku; rocznie odprowadza do budżetu państwa i gmin oraz instytucji parabudżetowych średnio prawie 4 mld zł. W rządowym programie sprzed 10 lat zakładano, że Kompania nie poradzi sobie bez publicznego wsparcia, a potrzebne dokapitalizowanie szacowano na ok. 3,5 mld zł. Proces jego przekazywania - w gotówce oraz należących do Skarbu Państwa akcjach firm - trwał kilka lat. Kompania dostała m.in. pakiety akcji KGHM, TP SA, ZA Puławy, Ruchu, a także np. Hutę Łabędy. Wszystkie te aktywa firma stopniowo sprzedała, przeznaczając środki na spłatę długów odziedziczonych po pięciu spółkach węglowych: Bytomskiej, Gliwickiej, Nadwiślańskiej, Rybnickiej i Rudzkiej.
Strzelec-Łobodzińska wskazała, że dziś Kompania sama zapewnia sobie finansowanie, bez publicznego wsparcia - na zasadach rynkowych. Negocjowana z bankami jest np. emisja krótkoterminowych obligacji o wartości mniejszej niż średnia wielkość miesięcznych przychodów spółki, czyli poniżej 1 mld zł – o tym programie prezes Kompanii powiedziała w niedawnym wywiadzie dla „Rz".
Równolegle do restrukturyzacji finansowej następował proces tworzenia z majątku pięciu dawnych spółek jednolitej firmy oraz restrukturyzacja techniczna. 10 lat temu Kompania zatrudniała 85 tys. ludzi i skupiała 23 kopalnie o zdolnościach produkcyjnych ponad 60 mln ton węgla. Obecnie kopalń jest 15, ale pięć z nich to tzw. kopalnie dwuruchowe, zespolone, powstałe z połączenia dwóch samodzielnych wcześniej kopalń. Zamknięte zostały przede wszystkim te zakłady lub części kopalń, gdzie skończył się węgiel. Jeden zakład - Silesia w Czechowicach-Dziedzicach - sprzedano czeskiemu inwestorowi EPH.