Diamond Walk znajduje się w samym centrum dzielnicy finansowej w Johannesburgu. Dostawcy luksusowych produktów, jak Burberry, Louis Vuitton, Prada i Jimmy Choo, widzą w niej ogromny potencjał, który ich zdaniem może przebić sukces azjatyckich rynków odzieżowych.
- Widzę te marki reklamowane w magazynach i wiem, czego chcę, więc lubię mieć możliwość wejścia do sklepu i zrobienia zakupów – mówi Lunga Tshabalala, menedżer spółki wodnej w Bloemfontein, mieście oddalonym od Johannesburgu o 400 km.
Minęły jednak trzy miesiące od otwarcia ekskluzywnej galerii, a często zdarza się, że liczba ochroniarzy przewyższa liczbę klientów spacerujących po jej lśniących alejach. Właściciele drogich sklepów wciąż liczą na to, że bogaci Afrykanie przyjdą do Diamond Walk wydać pieniądze na torebki warte 40 tys. randów (3,162 dol.), bądź też butelkę szampana za 25 tys. randów w barze Arque.
Liczba milionerów w Afryce wzrosła o 145 proc. między 2000 a 2014 r. – wynika z badań przeprowadzonych przez New World Wealth. Mimo tego, w Republice Południowej Afryki poziom optymizmu konsumentów znacznie się pogorszył w drugim kwartale tego roku. Przyczyną były częste przerwy w dostawie prądu oraz wzrost cen paliwa.
- Decyzja o otwarciu nowych sklepów w RPA powinna zostać podjęta, kiedy gospodarki afrykańskie szybko się rozwijały. Jeśli te firmy teraz szukają nowych bogatych klientów, mogą chwilę jeszcze poczekać – ocenia Wayne McCurrie, menedżer zarządzający aktywami Momentum Wealth w Johannesburgu. Według niego mogą ponosić straty nawet przez 10 lat.