Restauracje, hotele, kina, fryzjerzy, kosmetyczki, firmy odzieżowe i obuwnicze, transportowe i turystyczne – to tylko część przedstawicieli gospodarki najbardziej cierpiących z powodu walki z pandemią. Docierają od nich głosy, że uzyskanie nowego finansowania z banków graniczy z cudem, a część instytucji finansowych stworzyła czarną listę branż, którym nie będzie udostępniać nowego finansowania.
Sprawa jest złożona. – W tej trudnej sytuacji chcemy skupić się głównie na utrzymaniu i wspieraniu naszych dotychczasowych klientów, z którymi współpracujemy już od jakiegoś czasu. Ta pomoc to m.in. zawieszenie spłaty rat, przesunięcie terminów płatności, oferowanie odnowienia kredytu – mówi jeden z ekspertów w zakresie bankowości korporacyjnej jednego z największych banków w Polsce.
Pomagają w tym zmiany w prawie (tarcza antykryzysowa, zapisy dotyczące mikro-, małych i średnich firm) i odpowiednie podejście Komisji Nadzoru Finansowego (Pakiet Impulsów Nadzorczych dotyczący podejścia do rezerw oraz stanowisko w sprawie finansowania dużych firm). Banki zobowiązały się do wdrożenia specjalnych, luźniejszych zasad oceny sytuacji firm dotkniętych pandemią, aby móc szybko wydłużyć finansowanie obrotowe o sześć miesięcy przedsiębiorcom mającym zdolność kredytową na koniec 2019 r., czy zmienić warunki umowy na korzyść klienta. Deklarują też, że z większą wyrozumiałością podchodzą do kwestii kowenantów czy zabezpieczeń.
– Jednak jeśli nowy klient, nieznany do tej pory bankowi, przyjdzie po kredyt, a szczególnie, gdy działa w bardziej narażonej na pandemię branży, prawdopodobnie go nie dostanie. Ale z drugiej strony, nie oznacza to, że taka firma jest zupełnie bez szans na finansowanie: każda ma jakiś bank ją obsługujący, który ma z nią relację i ją zna, więc w nim może ubiegać się o finansowanie. Zapewne dotyczące głównie płynności, bo o inwestycjach mało kto teraz myśli – dodaje nasz rozmówca.