We wtorek do Dumy trafił rządowy projekt ustawy, która nakłada na banki z federacji zakaz przesyłania informacji o klientach i ich działalności właściwym organom „nieprzyjaznych krajów”.
Środki te są pomyślane jako odpowiedź na działania Stanów Zjednoczonych i innych państw uznanych przez Kreml za nieprzyjazne. „Celem jest zminimalizowanie ryzyka związanego z przyjęciem przez nieprzyjazne państwa zmian w krajowych aktach ustawodawczych, mających na celu uzyskanie poufnych informacji z Rosji” – czytamy w uzasadnieniu.
- W tej chwili na liście „nieprzyjaznych” są dwa kraje – Czechy i Stany Zjednoczone. I jeżeli ograniczenie współpracy z czeskimi władzami w niewielkim stopniu zagraża rosyjskiemu systemowi bankowemu, to odmowa współpracy z Amerykanami może być kosztowna – mówi Maxim Osadczyj, szef działu analitycznego Corporate Finance Bank, dla gazety RBK.
Zgodnie z amerykańskim prawem (tzw. ustawa AML) banki, które nie udostępniają wymaganej informacji, mogą utracić dostęp do rachunków korespondencyjnych w Stanach Zjednoczonych, za pośrednictwem których realizowane są wszystkie płatności w dolarach.
- Rosyjskie banki znalazły się między młotem i kowadłem - mówi Osadczyj. - Z jednej strony, jeśli nie przekażą Amerykanom żądanych informacji, mogą stracić pieniądze, które zostaną zajęte w Stanach Zjednoczonych. Mogą stracić konta korespondencyjne w amerykańskich bankach, co ma kluczowe znaczenie dla wielu rosyjskich banków. A to znaczy, że konsekwencje nowych przepisów są dla rosyjskiej bankowości najpoważniejsze - podkreśla analityk.