O ile banki państwowe, takie jak PKO BP, Pekao czy Alior, przystąpiły do rządowego programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.” w pierwszym możliwym terminie, o tyle prywatne banki komercyjne wyraźnie się ociągają. Przykładowo Santander i mBank zrobią to najwcześniej we wrześniu, ING BSK jeszcze się zastanawia, a Millennium poinformował ostatnio, że na tę chwilę w ogóle nie weźmie w nim udziału.
Trudne warunki prawne
Skąd ten podział? Być może banki państwowe mają inne priorytety, z pewnych względów bardziej zależało im na szybkim przyłączeniu się rządowego programu. Te prywatne nie muszą się spieszyć, tym bardziej, że wymaga to sporych dostosowań np. w systemach informatycznych, czy dokładnej analizy ryzyka „bezpiecznego kredytu 2 proc”, zwłaszcza w okresie, gdy rządowe dopłaty ustaną.
Sceptyczne podejście do „Kredytu 2 proc.” może też odzwierciedlać rodzącą się dużą ostrożność sektora bankowego w Polsce w ogólnym podejściu do kredytów hipotecznych. Wiceprezes Banku Millennium Fernando Bicho wprost mówi o „trudnościach realizowania finansowania długoterminowego w warunkach prawnych w Polsce”.
Czytaj więcej
Jeśli banki przestaną pożyczać na mieszkania, odcięci od klientów kredytowych deweloperzy zdywersyfikują swoje biznesy. Czy przyszłość to najem instytucjonalny?