Kogo będzie stać na „bezpieczny kredyt 2 procent”

Osoby w przeciętnym wynagrodzeniem mogą sięgnąć po ponad 300 tys. zł pożyczki mieszkaniowej z rządowymi dopłatami – wynika z szacunków ekspertów.

Aktualizacja: 27.06.2023 06:25 Publikacja: 27.06.2023 03:00

Kogo będzie stać na „bezpieczny kredyt 2 procent”

Foto: Adobe Stock

Już od 3 lipca w kilku dużych bankach dostępny będzie tzw. bezpieczny kredyt 2 proc., czyli nowy instrument rządowego wsparcia dla kupujących pierwsze mieszkanie. Z punktu widzenia konsumenta to bardzo atrakcyjna propozycja. Oprocentowanie ma wynosić 2 proc. plus marża bankowa, a więc znacznie poniżej rynkowej oferty (kredyt mieszkaniowy obecnie kosztuje średnio 8,7 proc.). Nie jest wymagany wkład własny, a wedle ostatnio znowelizowanej rekomendacji S, zdolność kredytowa ma być liczona na korzystnych zasadach, tj. uwzględniać fakt, że budżet państwa będzie dopłacał do takich pożyczek przez dziesięć lat. W tym okresie spłata ma następować w formule malejących rat, co jest ważną kwestią: z jednej strony oznacza wyższe raty w początkowym okresie spłaty, z drugiej zaś obciążenia kredytobiorcy nie wzrosną skokowo po tym, gdy dopłaty przestaną obowiązywać, ponieważ kapitał będzie spłacany stosunkowo szybko.

Szczegółowe warunki „kredytu 2 proc.” wkrótce przedstawią poszczególne banki. My sprawdziliśmy już teraz, kogo będzie stać na taki kredyt, czyli jaką przybliżoną zdolnością kredytową będą musieli się wykazać chętni. Wyniki symulacji przygotowanej przez ekspertów pokazują, że dostępność tej nowej oferty może być o ok. 30–40 proc. wyższa niż obecnie.

Czytaj więcej

Kredyty z WIRON miały ulżyć kredytobiorcom. Ulga najwyraźniej będzie symboliczna

Według analizy Bartosza Turka, głównego analityka HREIT, by sięgnąć po kredyt w wysokości 200 tys. zł (na 30 lat), konieczne będą dochody netto w wysokości ok. 3,4 tys. zł na miesiąc, a pierwsza rata wyniesienie ok. 1,4 tys. zł. To relatywnie niskie wymagania w stosunku do standardowego rynkowego kredytu. Według kalkulatora zdolności kredytowej na portalu Totalmoney.pl takie dochody starczyłyby na mniej niż 100 tys. zł.

Warto tu zauważyć, że 3,4 tys. zł netto to ok. 4,6 tys. zł wynagrodzenia brutto (przy pracy etatowej), czyli o 960 zł więcej niż wynosi minimalne wynagrodzenie (od lipca 2023 r.). Ale od lipca 2024 r. ta różnica może spaść do zaledwie 260 zł.

Z kolei przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw to obecnie ok. 7,4 tys. zł brutto, czyli 5,4 tys. na rękę. Takie dochody starczyłyby zaś według analizy HREIT na ok. 315 tys. „bezpiecznego kredytu 2 proc.” (a pierwsze rata wynosiłaby niecałe 2 tys. zł).

Na 400 tys. może liczyć osoba zarabiająca 6,88 tys. zł netto (rata to 2,7 tys. zł), 500 tys. zł można by dostać, mając 8,6 tys. zł na rękę (rata – 3,4 tys. zł), a 600 tys. kredytu wymagać może 10,3 tys. zł na rękę (przy racie ponad 4,1 tys. zł) – wylicza HREIT.

Jeszcze bardziej korzystne dla kredytobiorców są szacunki Expander Advisors. Tu tzw. singiel z dochodem rzędu 5 tys. zł na rękę mógłby sięgnąć nawet po 420 tys. zł kredytu, a pierwsza rata wynosiłaby 1533 zł. – Już obecnie w niektórych bankach taka osoba może dostać ok. 340 tys. zł, przy rządowych dopłatach ta kwota może przekroczyć 400 tys. zł – wyjaśnia Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. – To, jak banki będą liczyć zdolności kredytów, okaże się ostatecznie za kilka dni. Ale na pewno bardzo dużo będzie zależało od liczby osób w gospodarstwie domowym – zaznacza Sadowski. Według jego szacunków para z jednym dzieckiem i dochodem łącznym 5000 zł netto (na całą rodzinę) będzie mogła uzyskać ok. 120 tys. „taniego kredytu”.

Już od 3 lipca w kilku dużych bankach dostępny będzie tzw. bezpieczny kredyt 2 proc., czyli nowy instrument rządowego wsparcia dla kupujących pierwsze mieszkanie. Z punktu widzenia konsumenta to bardzo atrakcyjna propozycja. Oprocentowanie ma wynosić 2 proc. plus marża bankowa, a więc znacznie poniżej rynkowej oferty (kredyt mieszkaniowy obecnie kosztuje średnio 8,7 proc.). Nie jest wymagany wkład własny, a wedle ostatnio znowelizowanej rekomendacji S, zdolność kredytowa ma być liczona na korzystnych zasadach, tj. uwzględniać fakt, że budżet państwa będzie dopłacał do takich pożyczek przez dziesięć lat. W tym okresie spłata ma następować w formule malejących rat, co jest ważną kwestią: z jednej strony oznacza wyższe raty w początkowym okresie spłaty, z drugiej zaś obciążenia kredytobiorcy nie wzrosną skokowo po tym, gdy dopłaty przestaną obowiązywać, ponieważ kapitał będzie spłacany stosunkowo szybko.

Banki
Frankowa kontrofensywa banków. Nie warto jej lekceważyć
Banki
Bank Pekao SA z ofertą EKO kredytu mieszkaniowego
Banki
Czy polskie banki chcą brać udział w odbudowie Ukrainy? Oto wyniki badań
Banki
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Banki
Ostatni wielki rosyjski bank państwowy zostanie odcięty od zachodnich rynków