Interwencje przeprowadzane przez SNB były warte blisko 15 proc. PKB Szwajcarii. Szwajcaria traktowana była w okresie marcowej paniki na rynkach jako bezpieczna przystań dla inwestorów. SNB powstrzymując aprecjację franka kupował m.in. duże ilości amerykańskich obligacji. Mimo tych interwencji, frank zyskał od początku roku 9,9 proc. do dolara. Wobec euro zyskał jednak tylko 0,4 proc. a wobec złotego 7,6 proc. W połowie grudnia USA oficjalnie napiętnowały Szwajcarię jako kraj manipulujący kursem swojej waluty.
"Szwajcaria przeprowadziła jednostronną interwencję na dużą skalę, znacząco większą niż w poprzednich okresach, by opierać się aprecjacji franka oraz zmniejszyć ryzyko deflacji" - mówił raport amerykańskiego Departamentu Skarbu. - Szwajcaria, czy raczej SNB, nie jest manipulatorem walutowym. Bez tych interwencji, kraj wpadłby w deflację - bronił się Thomas Jordan, prezes SNB.