Informator z siedziby szefa brytyjskiego rządu, na którego powołuje się "Evening Standard" stwierdził, że informacje o możliwej rezygnacji Borisa Johnsona z powodu rzekomych kłopotów zdrowotnych premiera po przebytym przez niego zakażeniu koronawirusem to "kompletnie brednie".
Źródłem doniesień o stanie zdrowia Johnsona miał być sir Humphry Wakefield, teść doradcy premiera, Dominika Cummingsa.
"The Times" przytoczył relację o spotkaniu Wakefielda z jedną z czytelniczek, na którym baronet miał powiedzieć, że Boris Johnson wciąż ma problemy ze zdrowiem i ustąpi w ciągu sześciu miesięcy. Sir Humphry miał porównać premiera do kulawego konia, który, zaprzęgnięty do pracy po kontuzji "nigdy nie odzyska sił".
Pod koniec marca u premiera Wielkiej Brytanii test na obecność koronawirusa dał wynik pozytywny. Po kilku dniach Boris Johnson trafił do szpitala, a następnie na oddział intensywnej terapii, podawano mu tlen. Po wyzdrowieniu szef rządu wrócił do wykonywania obowiązków.