199 tys. zł – to wynagrodzenie, jakie w ubiegłym roku dostał z partii Lewica Razem jeden z jej liderów Adrian Zandberg. Tak wynika z jego oświadczenia majątkowego za 2019 rok, które w środę pojawiło się na stronach sejmowych. Podobne kwoty, oscylujące wokół 200 tys. zł, wykazało troje innych posłów Razem: Marcelina Zawisza, Maciej Konieczny i Paulina Matysiak. Wszyscy są członkami zarządu partii.
Temat podchwyciły prawicowe media, przypominając wypowiedzi Zandberga, że w partii pracuje się za średnią krajową. Rzeczywiście, takie zarobki wynikały z oświadczeń majątkowych złożonych na początku kadencji w listopadzie ubiegłego roku. Każdy z czworga posłów wykazał, że w partii zarobił od stycznia do listopada około 50 tys. zł, z wyjątkiem Pauliny Matysiak, która wykazała 21 tys. zł.
W jaki sposób na przestrzeni listopada i grudnia przybyło im kolejne ok. 150 tys. zł? „Wyższe dochody deklarowane przez posłów mają prostą przyczynę: w wyborczym 2019 roku Partia Razem wypłaciła jednorazowo wyższe wynagrodzenie. Posłowie Razem nie wzbogacili się w ten sposób, co widać w oświadczeniach majątkowych. Zdecydowali się natomiast wpłacić środki na kampanię Lewicy" – wyjaśniała w czwartek partia. Doprecyzowała, że chodzi o fundusz wyborczy SLD w wyborach do Sejmu, bo właśnie z list Sojuszu startowali członkowie Razem.
Te wyjaśnienia wzbudziły kolejne kontrowersje, bo członkowie zarządu, wpłacając całe kwoty, przekroczyliby dozwolone limity. – W 2019 roku limit wpłat na fundusz wyborczy wynosił 25-krotność minimalnego wynagrodzenia, czyli 56250 zł – mówi dr Tomasz Gąsior z Krajowego Biura Wyborczego.
W celu rozwikłania zagadki dotarliśmy do wykazu wpłat na fundusz wyborczy SLD w w 2019 roku. Po pierwsze, z rejestru wynika, że znaczne kwoty wpłacali też inni członkowie zarządu Razem, którzy nie są posłami: Konrad Mostek, Maciej Szlinder i Julia Zimmermann. Po drugie, nie przekraczali limitów. Np. Zawisza, Konieczny i Matysiak wpłacili po ponad 50 tys. zł, przy czym Zawisza i Konieczny rozbili to na kilka wpłat. Bardziej złożona jest sytuacja z Adrianem Zandbergiem, który wpłacił 71 tys. w czterech ratach, za każdym razem z żoną.