W centrum uwagi mediów był Luo Jie, dyrektor szpitala w Shiyan z prowincji Hubei, który „w ciągu kilku miesięcy walczył z Covid-19 w jednym z najbardziej dotkniętych epidemią regionów." – Szanujemy każde życie – mówił lekarz. Powtórzył w zasadzie wygłoszoną wcześniej opinię sekretarza generalnego KPCh Xi Jinpinga, który podczas spotkania z delegatami oświadczył, że „człowiek jest najważniejszy".
Przywódca Chin bierze udział w sesji OZPL, ale nie przemawia. Sprawozdanie rządu i plany na najbliższy rok wygłasza premier Li Keqiang. Zaskoczył świat, gdy po raz pierwszy w historii kraju nie wyznaczył celu wzrostu PKB. Władze w Pekinie nie wiedzą, jakie straty spowoduje epidemia. Szef rządu mówił o potrzebie utworzenia 9 mln miejsc pracy, by poziom bezrobocia nie przekroczył 6 proc. Zapowiadał rozwiązanie kwestii ubóstwa, a strategia tzw. średniozamożnego społeczeństwa ma być zrealizowana już do końca tego roku.
– W mojej miejscowości pracowało bardzo dużo osób z prowincji Hubei. Gdy zniesiono tam kwarantannę, ludzie ruszyli do swoich zakładów, lecz autobusy odwożą ich z powrotem. Nie otworzyło się wiele fabryk, restauracji, sklepów i knajp – mówi „Rzeczpospolitej" pracownik jednej z zachodnich korporacji w Chinach. – Mówi się o dziesiątkach, a może i setkach milionów bezrobotnych – dodaje.
Partia chce więcej
Mimo niepewności gospodarczej Pekin zwiększa wydatki na armię. Mają wzrosnąć o 6,8 proc. i osiągnąć 178 mld dolarów (dla porównania: wojskowy budżet USA na ten rok to 730 mld dol.). Po wieloletnich dyskusjach delegaci OZPL mają też połączyć kilkanaście ustaw i przegłosować kodeks cywilny, którego dotąd nie było w chińskim prawodawstwie. Miało to symbolizować większą przejrzystość systemu prawnego Państwa Środka.
Przy okazji władze w Pekinie postanowiły też „uporządkować" kwestię Hongkongu. OZPL ma przegłosować decyzję o wprowadzeniu na tym terytorium przepisów przeciwko „separatyzmowi, terroryzmowi, wpływom zagranicznym oraz działalności wywrotowej". Z oficjalnych komunikatów płynie przekaz, że narzucana odgórnie mieszkańcom regionu ustawa „wzmocni" zasadę „jeden kraj, dwa systemy", według którego Hongkong ma zagwarantowaną autonomię, odkąd w 1997 rozstał przekazany Chinom przez Wielką Brytanię.
– W rzeczywistości to złamanie zasady „jeden kraj, dwa systemy". Wejście ustawy w takiej formie oznaczałoby sprowadzenie chińskich służb bezpieczeństwa do Hongkongu, gdzie będą mogły działać w jawny sposób, dokonywać zatrzymywać i aresztowań – tłumaczy Michał Bogusz, analityk ds. Chin z Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie. – Nie wiem, czy tak będzie, ale to powinno być punktem zwrotnym w relacjach Zachodu z Chinami, ponieważ dochodzi do pogwałcenia umowy międzynarodowej zarejestrowanej w ONZ. Jesteśmy jednak w sytuacji kryzysowej i nie wiadomo, czy wszystkie państwa są gotowe do podjęcia odpowiednich kroków – dodaje.