Na Camerimage przyjeżdżał wielokrotnie jeszcze wtedy, gdy odbywał się w Łodzi. Tam też zaczął zdjęcia do filmu „Inland Empire” i chciał razem z dyrektorem Markiem Żydowiczem założyć wytwórnię. Projekt jednak upadł.
Teraz w Bydgoszczy na jubileuszowej, 25. edycji odbywa się retrospektywa jego twórczości. Dla kinomanów David Lynch to przede wszystkim reżyser niepowtarzalnych filmów, ale też – a może dla niektórych przede wszystkim – twórca serialu „Miasteczko Twin Peaks”, który ćwierć wieku temu zrewolucjonizował telewizję. Jego druga część na ekrany telewizorów trafiła w maju tego roku. Po pokazie dwóch odcinków w Bydgoszczy reżyser spotkał się z publicznością.
Przypomniał, że zapowiedź powrotu do miasteczka Twin Peaks znalazła się już w pierwszej części w śnie agenta Coopera. Również duch zamordowanej Laury Palmer powiedział do niego: „Spotkamy się za 25 lat”. Gdy ekipa i aktorzy znów zebrali się na planie, poczuli się niemal jak na zjeździe rodzinnym. – Wszyscy byli starsi, ale pozostali sobą. Czuliśmy się, jakby czas stanął w miejscu – mówił artysta.
Lynch to nie tylko kino, bo jak sam mówi: – Zanim zacząłem malować filmy, malowałem obrazy.
W CSW w Toruniu otwarto wystawę Davida Lyncha „Silence and Dynamism”. Zgromadzono ponad 200 prac plastycznych – oleje, akwarele, litografie, ale też fotografie i krótkie formy filmowe czy wideoklipy. Są też utwory muzyczne. – Połowy tych prac już nie pamiętałem – przyznał wzruszony Lynch. – A czasem mogą się stać inspiracją na przyszłość.