W nocy z niedzieli na poniedziałek rozdanie nagród Emmy, czyli telewizyjnych Oscarów. Wielu z nominowanych w tym roku aktorów specjalizuje się w rolach na małym ekranie. W Hollywood trudno się przebić, a gra w popularnym serialu to rodzaj etatu – gwarancja stałej pracy na kilka lat.
[srodtytul] Seryjne kreacje [/srodtytul]
Nawet znakomite telewizyjne serie są w końcu zdejmowane z anteny, ale ich najlepsi aktorzy zdobywają kolejne angaże. Dzięki nim dostają także szansę na zmianę wizerunku. David Duchovny wykreował już dwie kultowe postaci. W latach 90. jako zdystansowany agent Mulder tropił UFO i rozwiązywał mroczne zagadki. Od kilku lat oburza konserwatywną widownię rolą nieskrępowanego seksualnie pisarza w „Californication”.
Bryan Cranston uznanie widzów i krytyków zdobył sitcomem „Zwariowany świat Malcolma”. Grał tam troskliwego ojca niesfornych dzieciaków. Dopiero jednak w kolejnej serii – „Breaking Bad” – pokazał dramatyczny kunszt. Wcielił się w postać chorego na raka chemika, który produkując i sprzedając metaamfetaminę, zarabia na leczenie i utrzymanie rodziny. Za tę kreacje zgarnął już dwie nagrody Emmy, w tym roku także jest nominowany.
Pierwsza serialowa rola Michaela C. Halla była ponura. W „Sześć stóp pod ziemią” jako grabarz homoseksualista ze spokojem i elegancją przygotowywał ciała zmarłych do pogrzebu. Swe mroczne emploi pogłębił rolą seryjnego mordercy w „Dexterze”. Od trzech lat dostaje za nią nominacje do Emmy, a kablowa telewizja Showtime weszła dzięki tej produkcji na medialne salony.