"Ofiara represji". Tokarczuk i Almodovar w obronie Margot. List do szefowej KE

Kilkudziesięciu przedstawicieli świata kultury podpisało się pod stworzonym z inicjatywy Agnieszki Holland, Olgi Tokarczuk i Agnieszki Graff listem do szefowej KE, wyrażającym oburzenie "represjami wymierzonymi w społeczność LGBT+ w Polsce". Sygnatariusze wezwali Komisję Europejską do natychmiastowego podjęcia kroków w obronie podstawowych europejskich wartości, które, ich zdaniem, "zostały w Polsce pogwałcone". Według tekstu, tymczasowo aresztowana aktywistka LGBT+ Margot, podejrzana m.in. o zaatakowanie działacza fundacji Fundacji Pro - Prawo do życia oraz niszczenie mienia należącego do fundacji jest "de facto ofiarą politycznych represji".

Publikacja: 17.08.2020 14:06

Uczestnicy niedzielnej manifestacji w Warszawie

Uczestnicy niedzielnej manifestacji w Warszawie

Foto: AFP

"Wyrażamy swoje oburzenie represjami wymierzonymi w społeczność LGBT+ w Polsce. Solidaryzujemy się z aktywistkami, aktywistami oraz ich sojusznikami, brutalnie traktowanymi i zatrzymywanymi podczas protestów, przetrzymywanymi w areszcie i zastraszanymi. Wyrażamy głębokie zaniepokojenie o przyszłość demokracji w Polsce, kraju o godnej podziwu historii walki o wolność i oporu wobec totalitaryzmu" - czytamy w liście do szefowej KE Ursuli von der Leyen, opublikowanym w mediach społecznościowych przez dziennikarkę Polsat News.

Autorzy listu odwołują się do wydarzeń z 7 sierpnia, gdzie w Warszawie policja zatrzymała kilkadziesiąt osób, uczestników demonstracji protestujących przeciw aresztowaniu Margot. W odpowiedzi na krytykę po zatrzymaniach policja opublikowała nagranie z akcji, na którym widać m.in. osoby siedzące na nieoznakowanym radiowozie i blokujące przejazd funkcjonariuszom. Część protestujących używała pod adresem policjantów niecenzuralnych słów.

Policja informowała, że w trakcie zatrzymania Margot doszło do zbiegowiska na Krakowskim Przedmieściu, a część jego uczestników dopuściła się ataku "na mienie w postaci radiowozu policyjnego", ataku wobec funkcjonariuszy i ich znieważania. Zatrzymano 48 "najbardziej agresywnych" osób.

W liście do szefowej KE czytamy o zatrzymanych, że "w rzeczywistości osoby te brały udział w pokojowym proteście, dając wyraz solidarności z aktywistką LGBT+ Margot, która została aresztowana za uszkodzenie furgonetki prowadzącej homofobiczną kampanię. Jej grupa umieściła także tęczowe flagi na warszawskich pomnikach, w tym na figurze Chrystusa".

We fragmencie listu mówiącym o zarzutach stawianych Margot nie ma wzmianki o ataku na działacza fundacji Pro.

Zdaniem sygnatariuszy "nie były to akcje 'chuliganów' ani 'prowokacje', jak twierdzą prorządowe media w Polsce, ale raczej desperackie akty oporu przeciwko upadlającej, motywowanej homofobią mowie nienawiści", zaś uszkodzona furgonetka to jeden z wielu pojazdów, wykorzystywanych do rozpowszechniania w polskich miastach "oburzających treści". Według sygnatariuszy, chodziło o hasła "zrównujące homoseksualizm z pedofilią, wskazujące gejów jako źródło chorób i zagrożenie dla dzieci". Autorzy wskazują, że nie przyniosły rezultatów wcześniejsze starania, "by zatrzymać tę dobrze finansowaną kampanię za pomocą legalnych środków".

W liście czytamy też, że do "szerszego kontekstu tych zdarzeń" należy "używanie retoryki wymierzonej przeciwko LGBT+ podczas kampanii wyborczej przez prezydenta, polityków i media", a także "atak na 'ideologię LGBT', któremu towarzyszyły uchwały licznych polskich gmin ogłaszających się 'strefami wolnymi od ideologii LGBT'".

Według autorów listu, w Polsce wzrasta "homofobiczna agresja", a dzieje się tak, według nich, ponieważ agresja ta jest "wzmacniana przez rządzącą partię, która uczyniła z mniejszości seksualnych kozła ofiarnego" "Margot jest de facto ofiarą politycznych represji, aresztowaną za odmowę bycia poniżaną" - czytamy w liście.

Autorzy pisma wezwali polski rząd, aby ten "przestał obierać sobie za cel mniejszości seksualne" i "przestał wspierać organizacje propagujące homofobię". Sygnatariusze chcą, by do odpowiedzialności pociągnięte zostały osoby stojące za "bezprawnymi i brutalnymi zatrzymaniami z 7 sierpnia 2020 roku".

Komisję Europejską sygnatariusze wezwali "do natychmiastowego podjęcia kroków w obronie podstawowych europejskich wartości – równości, niedyskryminacji, szacunku dla mniejszości – które zostały w Polsce pogwałcone".

Pod listem do Ursuli von der Leyen podpisało się kilkadziesiąt osób, m.in. reżyserka Agnieszka Holland, pisarka Olga Tokarczuk, pisarka Agnieszka Graff, reżyserzy Jan Komasa, Paweł Pawlikowski i Małgorzata Szumowska, a także reżyser Pedro Almodovar, pisarka Margaret Atwood, aktor Ed Harris, pisarz Richard Powers i aktor Stellan Skarsgard.

W sprawie chodzi o Margot, transeksualną aktywistkę LGBT z tzw. kolektywu "Stop Bzdurom", która została zatrzymana, a następnie decyzją Sądu Okręgowego w Warszawie tymczasowo aresztowana na okres dwóch miesięcy. Wniosek o tymczasowy areszt prokuratura uzasadniała obawą o bezprawne utrudnianie postępowania oraz obawę o ucieczkę.

Chodzi o zdarzenie z 27 czerwca, do którego doszło przy ul. Wilczej w Warszawie. Nagranie z incydentu zostało opublikowane w internecie. Na Margot ciąży podejrzenie o dokonanie czynu chuligańskiego, polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza fundacji Fundacji Pro - Prawo do życia oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji (pojazdu).

27 czerwca na profilu "Stop Bzdurom" na Facebooku pojawił się post zaczynający się od słów "Hej, Fundacja Pro. Mamy wasze tablice", zilustrowany fotografią dwóch osób trzymających tablicę rejestracyjną. Jedną z tych osób jest Margot.

W lipcu w internecie pojawiło się nagranie wideokonferencji z udziałem Margot. – Generalnie od wczoraj uprawiamy sobie taki sport: łapanie ciężarówek na mieście fundacji Pro, zatrzymywania ich, zamalowywania im tablic - mówi Margot na nagraniu.

"Wyrażamy swoje oburzenie represjami wymierzonymi w społeczność LGBT+ w Polsce. Solidaryzujemy się z aktywistkami, aktywistami oraz ich sojusznikami, brutalnie traktowanymi i zatrzymywanymi podczas protestów, przetrzymywanymi w areszcie i zastraszanymi. Wyrażamy głębokie zaniepokojenie o przyszłość demokracji w Polsce, kraju o godnej podziwu historii walki o wolność i oporu wobec totalitaryzmu" - czytamy w liście do szefowej KE Ursuli von der Leyen, opublikowanym w mediach społecznościowych przez dziennikarkę Polsat News.

Pozostało 90% artykułu
Społeczeństwo
Co 16. dziecko, które rodzi się w Polsce, jest cudzoziemcem. Chodzi o komfort życia?
Społeczeństwo
Niemcy: Polka i jej syn z zarzutami za przemyt migrantów
Społeczeństwo
Młody kierowca upilnuje 17-latka na drodze? Wątpliwe, sam lubi przycisnąć gaz
Społeczeństwo
Czy oprawcy z KL Dachau wciąż żyją? IPN zakończył śledztwo
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Społeczeństwo
Załamanie pogody: W tych miejscach dziś i jutro spadnie śnieg. IMGW ostrzega