35-letnia Małgorzata Sztabik zmaga się z rakiem piersi – HER2-dodatnim, uważanym za jednego z najtrudniejszych do wyleczenia nowotworów piersi. Kobieta przeszła leczenie przedoperacyjne i operacje. Niestety, po zabiegu okazało się, że została wyleczona w 80 proc. To choroba resztkowa, z którą zmaga się wiele pacjentek.
– W ramach NFZ miałam dostęp do leczenia pooperacyjnego trastuzumabem, ale ta terapia nie przyniosła u mnie oczekiwanych efektów. Mój lekarz zaproponował mi leczenie nowoczesnym lekiem (ado-trastuzumab emtansine) przeznaczonym dla takich osób jak ja – opowiada Małgorzata Sztabik. – Byłam zdziwiona, gdy okazało się, że ta terapia nie jest dla mnie refundowana i jeśli chcę się wyleczyć, muszę za nią zapłacić z własnej kieszeni. Pomyślałam, że za wszelką cenę musze zdobyć te pieniądze – opowiada kobieta. – Rozpoczęłam zbiórkę z fundacją – opowiada.
Kwota była niebagatelna, bo aż 290 tys. zł. – Mam już na leczenie więcej niż połowę. Suma się pewnie powiększy, jak przyjdzie rozliczenie z jednego procentu. Cała kwotę muszę zdobyć do marca, bo wtedy kończy się moje leczenie – mówi Małgorzata Sztabik. Czy przyniosło oczekiwane efekty? Tego jeszcze nie wiadomo. – W Polsce nie wykonuje się takich badań, a wysłanie próbek za granicę to wydatek rzędu 1500 zł. W momencie, kiedy zbieram na leczenie, nie mogę wydać takiej sumy na badania. Ale czuję się dobrze, więc liczę, że efekty terapeutyczne są – opowiada kobieta.
Ważna diagnostyka
Nie zawsze jednak udaje się zwalczyć nowotwór do końca. Onkolodzy mówią wówczas, że mamy do czynienia z chorobą resztkową. Z badań wynika, że dotyczy ona 20 proc. kobiet z nowotworem piersi. Częściej wtedy, gdy jest on wykrywany w bardziej zaawansowanym stadium. Onkolodzy wskazują, że takich może być więcej, bo zauważają, że w czasie pandemii chorzy później trafiają do lekarza. Niektórzy dopiero wtedy, gdy choroba jest już w zaawansowanym stadium.
– Obecnie, z uwagi na pandemię, obserwujemy wzrost liczby bardziej zaawansowanych raków piersi, ale w porównaniu z innymi nowotworami sytuacja nie jest aż tak dramatycznie zła. W innych nowotworach, by rozpoczęła się kompleksowa diagnostyka, np. chirurgiczna czy endoskopowa, pacjent musiał otrzymać skierowanie od lekarza rodzinnego, co na wielu etapach było bardzo utrudnione. W przypadku raka piersi pacjentki, pomimo ograniczeń w dostępie do badań przesiewowych, często na własną rękę, nierzadko prywatnie, wykonywały badania diagnostyczne, gdy coś je zaniepokoiło i w przypadku wykrycia choroby nowotworowej zdecydowanie przyspieszało to postępowanie onkologiczne – mówi prof. dr hab. n. med. Piotr Wysocki, kierownik Oddziału Onkologii Klinicznej w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.