W rozmowie z Polsat News Szymon Hołownia zapowiedział na sobotę "odpalenie politycznej bomby". Kandydat w wyborach prezydenckich nie chciał powiedzieć, czym będzie podróżował po kraju w ramach swojej kampanii.
Hołownia zapowiedział nowy sposób komunikacji z wyborcami. - Już wiem, że nie jest sensowną strategią wpływanie na łowiska, gdzie ktoś już intensywnie wyławia. Trzeba pójść tam, gdzie nikt nie łowi - powiedział.
Zadaniem dla jego sztabu jest zdobycie kolejnych 10 pkt proc. - Trudno dziś walczyć o zwolenników Trzaskowskiego. Oni są zmobilizowani i uwierzyli w to, że kandydat partii tak ogranej może być nową jakością i świeżością. Dla mnie największym wyzwaniem jest zmobilizowanie rozczarowanych PO-PiS-em - ocenił.
Wczorajszy spór między politykami PiS a opozycją Hołownia określił jako "ustawkę". - Oni jedni drugich potrzebują do swojego istnienia. (…) Świetnie, że się biją o Polskę, ale gdybym wierzył, że Polska składa się z tych dwóch walców, to nie szedłbym do tego wyścigu - powiedział.
- Do 10 maja prowadziliśmy kampanię, w której byliśmy na drugim miejscu. Mieliśmy okres na wystartowanie. Partie mogą wydawać pieniądze, mają struktury. Ja nie podmienię kandydata. My od jutra startujemy z nową kampanią, ocenimy ją w wieczór wyborczy – dodał.