Jacek Nizinkiewicz: Gwizdać na prezydenta

PiS krytykuje metody walki z Andrzejem Dudą, a atakowało w ten sam sposób Bronisława Komorowskiego.

Aktualizacja: 12.02.2020 06:20 Publikacja: 11.02.2020 18:56

Andrzej Duda został w Pucku wygwizdany przez działaczy KOD

Andrzej Duda został w Pucku wygwizdany przez działaczy KOD

Foto: PAP

Dokonaliśmy na Bronisławie Komorowskim linczu. I gdyby było trzeba, zrobilibyśmy to ponownie. (...) W sytuacji, kiedy tylko pojawiła się okazja pozbycia się zwornika tego toksycznego układu, każdy złapał co miał pod ręką i ruszył do ciężkiej, często niespecjalnie czystej roboty – tak po przednich wyborach pisał z dumą Cezary Krysztopa, rysownik, który wcześniej kpił z braci Kaczyńskich, a potem koniunkturalnie zmienił front, stając się zapiekłym krytykiem konkurentów PiS, a obecnie – beneficjentem rządów Zjednoczonej Prawicy.

Podczas kampanii prezydenckiej 2015 r. zwolennicy PiS i członkowie partii wyjątkowo brutalnie atakowali urzędującą głowę państwa. Gwizdom, okrzykom i próbom ośmieszenia Komorowskiego przez zwolenników Andrzeja Dudy nie było końca. Posłanka PiS Anna Paluch wprost przyznawała, że zorganizowała grupę, która gwizdała i krzyczała podczas wiecu Komorowskiego w Nowym Targu. Andrzej Duda nie pochwalał takich metod, przyznając że urzędującej głowie państwa należy się szacunek, jednak za partyjnych kolegów nie przeprosił.

Politykom PiS nie przeszkadzało, gdy na miesięcznicach smoleńskich nazywano prezydenta „Komoruskim", gdy oskarżano go o śmierć Lecha Kaczyńskiego czy krzyczano za nim podczas wystąpień: „agent WSI" i „zdrajca". Poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk nie widział niczego złego, gdy podczas obchodów 70. rocznicy powstania warszawskiego na Wojskowych Powązkach gwizdano między innymi na Komorowskiego: „Także tam taki przejaw sprzeciwu musi się pojawić. Gwizdy i okrzyki to oczywista reakcja społeczna".

Buczenie na cmentarzu

Wicepremierowi Jackowi Sasinowi dzisiejsze buczenie na prezydenta Dudę przypomina „przemysł pogardy", choć w 2012 r. tak mówił o gwizdach na przedstawicieli ówczesnej władzy: „To było takie spontaniczne zachowanie ludzi, którzy bardzo emocjonalnie przeżywają to, co się dzieje w Polsce".

Z kolei prof. Piotr Gliński, szef Rady Programowej PiS, dziś wicepremier i minister kultury, usprawiedliwiał buczących na Cmentarzu Powązkowskim podczas uroczystości z okazji 1 sierpnia. – Zmieńcie sobie państwo społeczeństwo, to będziecie mieli wtedy wytresowanych uczestników. Nie można mieć pretensji do ludzi. Raczej politycy powinni być bardziej wiarygodni – mówił.

W 2012 r. Ryszard Czarnecki usprawiedliwiał zakłócanie państwowych uroczystości przez przeciwników rządów PO–PSL, pisząc o „obywatelskich gwizdach", które są „przejawem troski o państwo polskie. Państwo, które słabnie wraz z każdym tygodniem funkcjonowania prezydenta z Platformy oraz gabinetu PO–PSL".

Ataki na „Bronka"

Ataków słownych, które były usprawiedliwiane przez obecną władzę, było znacznie więcej. Niektóre były wyjątkowo haniebne, jak choćby ten Marka Magierowskiego, przyszłego rzecznika prezydenta Dudy, a dzisiaj ambasadora w Izraelu, który na Twitterze w kwietniu 2015 r. opublikował kolaż zdjęć Anny i Bronisława Komorowskich oraz Adolfa Hitlera i Ewy Braun.

Również prowadzący wcześniej konto Andrzeja Dudy Paweł Rybicki, dzisiaj bliski współpracownik Beaty Szydło, posługiwał się pod adresem urzędującego prezydenta hasłami typu „KomorObciach" i cieszył się, że trolle zniszczyły prezydenta Komorowskiego.

Joachim Brudziński dzisiaj domaga się szacunku dla prezydenta, a o prezydencie Komorowskim pisał „Bronek", „hrabia", przeciwników PiS nazywał „komunistami i złodziejami", Donalda Tuska ubierał w mundur gen. Jaruzelskiego, a wizytę premiera na Podhalu skomentował słowami: „Znaloz się jak ch.j na weselu".

Dominik Tarczyński sympatyzował z wulgarnymi trollami, które atakowały prezydenta, a w mediach społecznościowych publikował zdjęcie Anny Komorowskiej podpisane: „Tłuszcz".

Podobnych ataków na prezydenta Komorowskiego, pierwszą damę i polityków PO było więcej. – Gdy żegnałem się z siłami zbrojnymi, urządzono mi kocią muzykę, i to wrzeszcząc w czasie hymnu narodowego. To byli ci sami ludzie, z tymi samymi transparentami, którzy w czasie kampanii wyborczej siali przeciwko mnie nienawiść na rozkaz. Do nich przemawiał prezydent Andrzej Duda na Krakowskim Przedmieściu, zwracając się: „Kochani" – wspominał po przegranych wyborach Komorowski.

Kto ma przeprosić?

Dzisiaj przedstawiciele władzy żądają od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, żeby przeprosiła za przeszkadzających w spotkaniu z prezydentem podczas setnej rocznicy zaślubin Polski z morzem. W Pucku i Wejherowie przemówienie Andrzeja Dudy zakłócała grupa manifestantów z transparentami z hasłami, m.in.: „Przestańcie kraść, wyPAD 2020", „Duda = 4 litery" i „Duda jesteś wstydem narodu". Protestujący gwizdali i wykrzykiwali hasła w rodzaju „Kłamca", „Będziesz siedział", „Złodzieje". Jeden z manifestantów pozwolił sobie na okrzyki „Duda, ty ch...". Chwilę później z tymi osobami rzeczywiście spotkała się Małgorzata Kidawa-Błońska, która została przywitana przez nich głośnym aplauzem. Czy PiS ma prawo żądać od kogokolwiek przeprosin za obraźliwe zachowania? Punkt widzenia obecnej władzy zależy od punktu siedzenia.

Nikt z PiS nigdy nie przeprosił prezydenta Komorowskiego, który według Jarosława Kaczyńskiego został wybrany na urząd przez pomyłkę. Teraz władza oburza się na podobne praktyki wobec prezydenta ze swojego obozu. Szkopuł w tym, że PiS ma rację – gorzej, że obecnie wyznawane standardy przykłada tylko do swoich przeciwników, nigdy do siebie.

Głowie państwa należy się szacunek. Urząd powinien być chroniony, a krytyka powinna mieścić się w granicach kultury. Nie jest normalne, gdy pod adresem prezydenta Dudy padają przekleństwa. Każda ze stron powinna podobne zachowania piętnować i nie powinna wspierać wulgarnych zachowań wobec kogokolwiek. Jednak próby moralizowania przedstawicieli PiS brzmią fałszywie, tym bardziej gdy ledwie kilka dni wcześniej rządzący nie widzieli niczego złego w homofobicznym ataku Beaty Kempy na Krzysztofa Śmiszka.

Dokonaliśmy na Bronisławie Komorowskim linczu. I gdyby było trzeba, zrobilibyśmy to ponownie. (...) W sytuacji, kiedy tylko pojawiła się okazja pozbycia się zwornika tego toksycznego układu, każdy złapał co miał pod ręką i ruszył do ciężkiej, często niespecjalnie czystej roboty – tak po przednich wyborach pisał z dumą Cezary Krysztopa, rysownik, który wcześniej kpił z braci Kaczyńskich, a potem koniunkturalnie zmienił front, stając się zapiekłym krytykiem konkurentów PiS, a obecnie – beneficjentem rządów Zjednoczonej Prawicy.

Pozostało 90% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!