Przez lata związany był z telewizyjnym serialem „Klan”. Rola roztargnionego, a szlachetnego doktora Koziełło przyniosła mu ogromną popularność, umożliwiając jednocześnie popularyzację golfa – dyscypliny sportowej, której był fanem i aktywnym graczem. Kto jednak kojarzy Andrzeja Strzeleckiego z tą jedną postacią, ten nie wie niemal nic o jego dokonaniach.
Czytaj także: Zmarł Andrzej Strzelecki
Na studiach w warszawskiej szkole teatralnej zagrał w „Wyzwoleniu” Wyspiańskiego reżyserowanym przez samego Zygmunta Hübnera, ale nie była mu pisana wielka literatura. Jeszcze przed dyplomem razem z kolegami – Krzysztofem Majchrzakiem, Wiktorem Zborowskim, Markiem Siudymem, Pawłem Wawrzeckim, Joachimem Lamżą – założył kabaret Kur. Podobno wszyscy musieli to zrobić za karę, jaką ówczesny rektor PWST, Tadeusz Łomnicki wyznaczył im za studenckie wybryki.
Kabaret Kur zadebiutował w 1974 roku, wzbudzając sensację. Jego programy cieszyły się ogromną popularnością, młodzieńcza brawura i pewnego rodzaju bezczelność łączyła się w nich z absurdalnym humorem i aluzjami do rzeczywistości PRL-u z czasów Gierka. Do historii przeszedł numer „Mozambijskie czworaczki” ze słynnym hasłem „Wy nam węgiel, my wam banana”.
Ta przygoda miała zapewne wpływ na dalszą drogę Andrzeja Strzeleckiego. W programach Kura był przede wszystkim narratorem, którego błyskotliwe skojarzenia stały się dodatkową wartością spektakli i spajały w całość poszczególne numery kabaretowe. W podobnej roli występował potem wielokrotnie jako twórca i reżyser koncertów i gali, przede wszystkim podczas Przeglądów Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu czy na festiwalu w Opolu.