Czy Rosjanie mają prawo wystąpić o ostatnią rozmowę braci Kaczyńskich?
Oczywiście. Jeżeli w Polsce ktoś mówi, że ta rozmowa mogła mieć wpływ na przyczynę tej katastrofy, w Federacji Rosyjskiej prowadzone jest dalej śledztwo w sprawie tej katastrofy, to Komitet Śledczy ma prawo występować o dostęp do takich dowodów, w ramach Konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych z 1959 roku czy w ramach porozumienia między Polską a Rosją z 1996 roku. My występujemy do Federacji Rosyjskiej o różnego rodzaju informacje, związane z tą katastrofą, w ramach pomocy prawnej, takie samo prawo ma druga strona.
Chciałem tylko przestrzec przed tym, że nieprzemyślane wypowiedzi do mediów czasem mogą powodować wręcz przeciwny skutek. Nieprzemyślane wypowiedzi, a może po prostu później działania, nieprzemyślane przez prokuraturę - bo nie chciałbym oceniać ani jednej, ani drugiej strony. Ale ma to wpływ nie tylko na naszą sytuację wewnętrzną, tylko również na sprawę zdecydowanie bardziej istotną. Przecież wszyscy chcielibyśmy, żeby wrak Tupolewa jak najszybciej wrócił do Polski. Takie wypowiedzi, które powodują, że śledztwo rosyjskie będzie się dalej wydłużało, na pewno nie pomagają w zamknięciu tej sprawy, która – nie czarujmy się – dzieli przede wszystkim nas, a jej wydłużanie jest na korzyść Kremla.
A gdyby ta rozmowa rzeczywiście istniała, ale została później np. wykasowana, to co by to oznaczało?
Przede wszystkim podpadałoby to pod niszczenie lub ukrywanie dowodów. Jeżeli ta rozmowa rzeczywiście istniała i została zniszczona, to znaczy, że ktoś podejmując taką decyzję postawił się ponad prawem, ponad przepisami i zasadami, które obowiązują w Polsce. Z jakiej przyczyny? Trudno w tej chwili domniemywać. Tych przyczyn może być wiele.