Urodził się w Warszawie 28 maja 1939 r. Był synem profesora Akademii Sztuk Pięknych, grafika i plakacisty Jerzego Karolaka. W roku 1958 zadebiutował w roli saksofonisty altowego w zespole Jazz Believers u boku Krzysztofa Komedy, Andrzeja Trzaskowskiego i Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego. Zespół działał głownie w Krakowie, a po przeprowadzce do Warszawy w 1959 r. Trzaskowski założył zespół The Wreckers, w którym Karolak grał na saksofonie tenorowym. Nie poleciał z tym zespołem na słynne tournée po USA. Zastąpił go Michał Urbaniak.
Na początku lat 60. XX wieku zdecydował się na zmianę instrumentu. Na fortepianie grał w różnych formacjach: Andrzeja Kurylewicza i Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza, założył także własne trio. Od 1963 r. był członkiem słynnego Polish Jazz Quartet Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego. W 1966 wyjechał do Szwecji, gdzie grał w klubach i restauracjach. Tam zwrócił uwagę na możliwości brzmieniowe zyskujących na popularności w świecie jazzu organów Hammonda model B3.
Jak sam Karolak wspominał, mógł sobie je kupić dopiero po kilku latach komercyjnego grania. Z własnym Hammondem B3 wrócił do Polski w 1973 r. wzbudzając ogromne zainteresowanie, wręcz sensację i uzasadnioną zazdrość. Przewóz tego instrumentu o łącznej wadze 180 kg nie był łatwy, także na późniejsze koncerty i nagrania. Drugim wyborem Wojciecha Karolaka był wówczas fortepian elektryczny Fender Rhodes. W roli elektrycznego pianisty możemy posłuchać go m.in. na jednej z najważniejszych polskich płyt jazzowych „Kuyaviak Goes Funky” Zbigniewa Namysłowskiego.
W tych nowych instrumentach Wojciech Karolak odkrył możliwości wyrażenia uczuć i emocji, a tym samym wzruszania słuchaczy. Potrafił oryginalnie interpretować standardy, a także kompozycje w nowoczesnym stylu, w tym swoje własne. W 1975 r. Polskie Nagrania wydały jego autorski album „Easy!”. Do studia zaprosił gwiazdy polskiego jazzu m.in.: Tomasza Stańkę, Zbigniewa Namysłowskiego, Janusza Muniaka, Tomasza Szukalskiego i kwartet wokalny NOVI Singers.
W komentarzu do tego albumu napisał: „„Moim zamiarem było zrealizowanie płyty zawierającej muzykę rozrywkową nagraną przez muzyków jazzowych. Zrobiona na luzie i przeznaczona do słuchania na luzie, może wpadać jednym uchem, wypadać drugim. A jeżeli przy okazji sprawi słuchaczowi trochę przyjemności – będzie można uznać, że jej funkcja została spełniona.”