W związku z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 opozycja od dłuższego czasu apeluje do rządzących o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, który jest wskazany w konstytucji jako jeden z tzw. stanów nadzwyczajnych w czasie których nie mogą być przeprowadzane wybory. Gdyby rząd wprowadził stan klęski żywiołowej wówczas wybory nie mogłyby się odbyć w czasie jego trwania i w ciągu 90 dni po jego zakończeniu.
Rząd wprowadził jednak stan epidemii, który nie jest jednym z wymienionych w konstytucji trzech stanów nadzwyczajnych. To oznacza, że jego obowiązywanie nie wyklucza przeprowadzenia wyborów.
W tzw. tarczy antykryzysowej, czyli specustawie, której celem jest złagodzenie skutków kryzysu związanego z pandemią koronawirusa, znalazły się przepisy zmieniające Kodeks wyborczy i umożliwiające osobom przebywającym w kwarantannie i osobom, które najpóźniej w dniu wyborów kończą 65 lat na korespondencyjne oddanie głosu w wyborach.
W poniedziałek w Sejmie ma być głosowany projekt zmian w Kodeksie wyborczym, który umożliwi powszechne głosowanie korespondencyjne - wówczas wybory 10 maja miałyby się odbyć bez konieczności otwierania lokali wyborczych.
Z kolei w piątek wicepremier Jarosław Gowin zaproponował zmiany w konstytucji, które przedłużyłyby kadencję prezydenta do siedmiu lat wykluczając jednocześnie możliwość reelekcji. Zmiany te objęłyby także prezydenta Andrzeja Dudę, którego kadencja potrwałaby wówczas do 2022 roku.