Rządzący początkowo zapisali w jednej z pierwszych ustaw antykryzysowych możliwość głosowania korespondencyjnego dla osób powyżej 60 roku życia i osób przebywających w kwarantannie.
Następnie Sejm znowelizował Kodeks wyborczy umożliwiając powszechne głosowanie korespondencyjne. 5 maja Senat odrzucił jednak tę nowelizację. 7 maja rano Sejm ma głosować nad tą uchwałą Senatu - jeśli nie zdoła jej odrzucić nie wiadomo w jakim trybie odbędą się wybory.
Wciąż niejasny jest też termin wyborów. Przedstawiciele obozu władzy przyznają, że od kilku dni że zorganizowanie wyborów 10 maja będzie niemożliwe - o czym mówi też otwarcie przewodniczący PKW.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek bada obecnie możliwość przesunięcia terminu wyborów na 17 lub 23 maja (to ostatni dzień w którym - zgodnie z konstytucją - mogą odbyć się wybory, do których musi dojść w okresie od 100 do 75 dni pozostających do końca kadencji urzędującego prezydenta.
Kadencja prezydenta Andrzeja Dudy kończy się 6 sierpnia.
Opozycja domaga się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, który oznaczałby automatyczne przełożenie wyborów, których nie można organizować w czasie stanu nadzwyczajnego ani w okresie 90 dni po jego zakończeniu.