Pożar w Zjednoczonej Prawicy udało się ugasić, ale prezes PiS ma więcej problemów niż przerost ambicji szefa Solidarnej Polski. Głosowanie w sprawie ustawy o ochronie zwierząt obnażyło słabość Jarosława Kaczyńskiego. Prezes nie jest już tak silny jak dawniej. Nie boi się go nie tylko SP, która prowadzi samodzielną politykę, stojącą często w sprzeczności z narracją PiS, ale również Porozumienie Jarosława Gowina wstrzymało się od głosu, a część posłów PiS zagłosowała inaczej, niż życzył sobie prezes, mimo wcześniejszej próby zdyscyplinowania posłów. Kaczyńskiemu stawiają się już nawet członkowie własnej partii. To niepokojący sygnał na przyszłość. Posłowie PiS, jeśli chcą walczyć o swoją podmiotowość w partii, to lepszej okazji niż najbliższe trzy lata bez wyborów nie będą mieli. Każdy z nich ma zagwarantowaną pracę w parlamencie do końca kadencji i mogą dyktować Kaczyńskiemu warunki. Zdeterminowani mogą przejść na stronę Ziobry lub Gowina. A ziobryści już ruszyli na łowy.
Zaufania w Zjednoczonej Prawicy nie ma nikt do nikogo. Koalicjantów spaja wspólnota interesów. Każdy z posłów PiS kalkuluje, gdzie będzie mu lepiej za trzy lata. W trakcie listopadowego kongresu PiS Kaczyński nie będzie miał konkurencji w walce o przywództwo, ale partia nie jest już tak karna prezesowi.
Nie tylko Ziobro chciałby pozbyć się Mateusza Morawieckiego z funkcji premiera, ale również część znaczących członków partii, z Antonim Macierewiczem, Mariuszem Kamińskim i Beatą Szydło na czele. Morawiecki tylko dzięki autorytarnej decyzji prezesa został szefem rządu i teraz zostanie wiceprezesem partii.
Podczas kryzysu rządowego część członków PiS głośno mówiła, że to Jarosław Kaczyński powinien zostać premierem. Co to oznacza? Podważanie decyzji prezesa, który postawił na Morawieckiego. W partii wiedzą, że prezes nie tylko nie chce być premierem, ale też zdrowie mu na to nie pozwala. Podkopywanie pozycji premiera Morawieckiego jest podważaniem decyzji Kaczyńskiego. Problemem jest też prezydent.
Po głosowaniu nad ustawą futerkową prezydent stanął po stronie rolników. Jeśli ustawa nie zostanie poprawiona w Senacie, Andrzej Duda gotów ją zawetować. Prezydent zapowiadał w kampanii, że druga kadencja będzie się różnić od pierwszej, sugerując większą niezależność od partii rządzących.