Jarosław Kaczyński dawno nie miał takiego medialnego parcia na szkło jak w ostatnim tygodnia. Prezes PiS, reklamując Polski Ład, wypowiedział się na wiele tematów, ale przemilczał sprawy dotyczące zakresu własnych obowiązków w rządzie.
Z rozmów z wicepremierem nie dowiedzieliśmy się, czym zajmuje się na co dzień jako koordynator ds. bezpieczeństwa. Nie wiemy więc np., co z bezpieczeństwem Polski w kontekście relacji z Rosją i Białorusią oraz co z bezpieczeństwem energetycznym, jeśli chodzi o relacje z Niemcami i Nord Stream 2. Gdyby wicepremier Kaczyński dbał o bezpieczeństwo kraju tak jak o własne, ochraniany przez kordon policji, Polacy mogliby spać spokojnie. A że mamy powody do niepokoju, pokazuje choćby potraktowanie przez reżim Łukaszenki samolotu z polską flagą, na co koordynator ds. bezpieczeństwa nawet nie zareagował. Prezes nie wypowiada się na niewygodne dla siebie tematy. Jednak nie ma problemu z zabraniem głosu w spawach, które nie leżą w zakresie jego kompetencji.
Jarosław Kaczyński dosyć jasno wskazał, choć nie z nazwiska, kto będzie nowym prezesem PKO BP. Zapewniał o swobodnej możliwości zrobienia aborcji poza Polską. A Mariana Banasia, którego wcześniej wychwalał jako odpowiedzialnego za uszczelnienie luki VAT-owskiej, nazwał „błędem systemowym".
Prezes przyznał się do wielu porażek. Okazało się po sześciu latach rządów PiS, że program 500+ nie był program populacyjnym, mimo że przez lata Kaczyński przedstawiał się jako ojciec pomysłu demograficznego PiS. Wicepremier przyznał się również do fiaska reformy wymiaru sprawiedliwości.
Kiedy premierem był Donald Tusk, Jarosław Kaczyński mówił o nim Donald „nic nie mogę" Tusk. W kolejnych wywiadach prezes PiS przedstawia się jako Jarosław „nic nie mogę" Kaczyński. W rozmowie z Interią przyznaje wręcz, że „zjawisko imposybilizmu trwa". W innych wywiadach sypał przykładami impotencji władzy.