Krzysztof Łapiński: Dla PiS najważniejsza jest spójność

Pozycja prezesa Kaczyńskiego jest niezagrożona – uważa Krzysztof Łapiński, były rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy.

Publikacja: 03.11.2023 03:00

Krzysztof Łapiński

Krzysztof Łapiński

Foto: PAP, Rafał Guz

Dlaczego PiS próbuje mimo wszystko stworzyć rząd?

Wiele wskazuje na to, że dzisiejsza opozycja prowadzi zaawansowane rozmowy nad powołaniem nowego rządu i dysponuje większością, aby taki rząd powołać. Niemniej wydaje się, że PiS potrzebuje pewnego rodzaju symbolu, mitu, aby troszkę na wzór obalenia rządu Jana Olszewskiego pokazać swoim wyborcom, że walczyliśmy do końca, nasz kandydat przedstawił exposé i program na dalszą kadencję, ale oto znalazła się koalicja – wszyscy przeciwko nam i nie daliśmy rady. Myślę, że przede wszystkim chodzi o kwestię symboli, pokazania elektoratowi i strukturom partyjnym, że „walczyliśmy do końca”. Wszystkie sygnały na niebie i na ziemi wskazują, że opozycja podpisze umowę koalicyjną i utworzy nowy rząd.

Ale stawia to w trudnej sytuacji premiera Morawieckiego, któremu nie uda się stworzyć nowego rządu z racji tego, że PiS nie ma większości w parlamencie.

Jeśli nic nowego się nie wydarzy, to wszystko wskazuje na to, że opozycja przejmie władzę. W tym wypadku bardziej chodzi o kwestię symboli, niż realne utrzymanie władzy.

Czy PiS odnajdzie się w roli partii opozycyjnej?

Dla PiS-u najważniejsze są trzy kwestie. Przede wszystkim utrzymanie spoistości wewnątrz klubu, aby żadni posłowie nie odpłynęli do nowego obozu władzy. Jest to istotne, bo obecny kształt klubu – 194 mandaty – gwarantuje obronę prezydenckiego weta. Kolejnymi wyzwaniami są zbliżające się wybory samorządowe i europejskie. Wybory samorządowe są ważne dla utrzymania spoistości partii. Dziś PiS rządzi w siedmiu sejmikach i ma wpływ na obsadzanie stanowisk. Dla partii, która przechodzi do opozycji bardzo ważne jest, aby ich działacze mieli też możliwość znalezienia pracy i stanowisk. To będzie trudna walka – utrzymanie tych sejmików nie będzie łatwym zadaniem. Wybory europejskie także są istotne, ale pula stanowisk, które można zdobyć jest dużo mniejsza. Dlatego wybory europejskie nie zdecydują w takim stopniu o losie partii.

Wydaje się, że w PiS-ie nie ma na razie rozmów o zmianie na stanowisku prezesa partii. To temat rzeczywiście poza dyskusją?

Pozycja Jarosława Kaczyńskiego jest niezagrożona. To jest partia, która została zbudowana wokół prezesa Kaczyńskiego. Nie widzę przestrzeni, aby ktokolwiek mógł wystąpić z takim pomysłem. Nikt nie ogłosi swojej kandydatury na stanowisko prezesa. Działacze PiS-u nadal będą organizować swoją politykę wokół Jarosława Kaczyńskiego.

Prezes kończy kadencję w lipcu 2025 roku, czyli już po wszystkich wyborach. Utrzyma się na stanowisku?

To są raczej dywagacje publicystyczne, gdy partia traci władzę, są one naturalne. Ale w tym wypadku pozycja Jarosława Kaczyńskiego jest niezagrożona. W PiS-ie jest poczucie rozczarowania, ponieważ zwycięstwo wyborcze nie przełoży się na rządzenie. Jednak trzeba pamiętać, że wybory dla PiS-u nie zakończyły się kompletną porażką – zdobyli 194 mandaty. Dlatego nie sądzę, żeby ktokolwiek myślał o zmianie na stanowisku prezesa PiS.

Mariusz Błaszczak ma zostać nowym szefem klubu, a premier Mateusz Morawiecki ma być szefem zespołu, który będzie rozliczał nową władzę. Wydaje się, że dla przyszłości PiS-u kluczowe jest to, w jaki sposób obaj politycy ułożą sobie współpracę.

Mariusz Błaszczak był już szefem klubu, więc jego wybór jest naturalny – zna posłów i jest zaufanym współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego od 25 lat. PiS wyszedł z pomysłem „gabinetu cieni”. W polskiej polityce próbowano tworzyć tego rodzaju gabinety i różnie się to kończyło. Partia, która przechodzi do opozycji, musi próbować wykorzystać swojego byłego premiera. Stąd pomysł, żeby Mateusz Morawiecki kontrował posunięcia rządu i przyszłego premiera. Wydaje się, że rola recenzenta dla byłego szefa rządu jest naturalna.

W PiS-ie zwykle było tak, że porażki generowały rozłamy. Teraz punktem zapalnym może być postawa Suwerennej Polski.

Od kilku lat wiadomo było, że Suwerenna Polska czasem ma inną agendę polityczną niż PiS. Te napięcia łagodziło posiadanie władzy, czyli ta konstatacja, że nawet jeśli się w jakimś aspekcie różnimy, to lepiej sprawować władzę, niż być w opozycji. To na pewno było ważne spoiwo, które trzymało Suwerenną Polskę w obozie Zjednoczonej Prawicy. W opozycji to już będzie trudniejsze zadanie, aczkolwiek znamy historię prawicy z ostatnich 20 lat i pamiętamy sytuację, gdy ówczesna Solidarna Polska wychodziła z PiS. To skończyło się powrotem do wspólnej koalicji. Myślę, że część polityków Suwerennej Polski pamięta, jak trudno było się im przebić i złamać hegemonię PiS-u. Sądzę, że będą to mieć gdzieś z tyłu głowy. Suwerenna Polska zdaje sobie również sprawę z tego, że niełatwo jej będzie konkurować z PiS-em o ten sam elektorat, nie mając takich samych sił i środków. Może dojść do walk, ale raczej wewnętrznych – w ramach Zjednoczonej Prawicy.

Kalendarz również nie działa na korzyść Zbigniewa Ziobry, ponieważ przed nami wybory samorządowe, które wymagają dużych przygotowań i środków.

Wybory samorządowe wymagają od każdej partii ogromnego zaangażowania członków partii. Na pewno łatwiej będzie Suwerennej Polsce zdobyć mandaty sejmikowe, w powiatach i radach miejskich startując z list Zjednoczonej Prawicy.

Zdaje się, że Zbigniew Ziobro dysponuje taką samą, siłą jaką miał przed wyborami.

Ma taką samą liczbę mandatów, ale siłę trochę większą.

Bo klub jest mniejszy?

Tak, wcześniej klub liczył 235 posłów, a dziś klub jest mniejszy o kilkudziesięciu posłów PiS-u. Jeżeli Zjednoczona Prawica będzie chciała zachować możliwość obrony weta prezydenckiego, to liczba 18 posłów Suwerennej Polski będzie kluczowa. Suwerenna Polska będzie mogła wykorzystać ten fakt do wzmocnienia swojej pozycji, co będzie np. ważne przy podziale stanowisk w komisjach sejmowych.

Przez osiem lat PiS nie dawał dużego manewru opozycji.

Wielu polityków dzisiejszej opozycji będzie to pamiętać i zachowa się tak samo.

Jaką strategię obierze prezydent Andrzej Duda?

Przed nami okres kohabitacji. Jest to już drugi taki okres dla prezydenta Dudy. Z pierwszym mieliśmy do czynienia, gdy został wybrany na stanowisko prezydenta, a rządził jeszcze gabinet Ewy Kopacz. Niewiele się w nim działo, bo był to już okres kampanii parlamentarnej. Pamiętamy jednak, że nie był to okres świetnej współpracy między prezydentem i rządem. Teraz ta współpraca będzie jeszcze trudniejsza.

—współpraca Karol Ikonowicz

Dlaczego PiS próbuje mimo wszystko stworzyć rząd?

Wiele wskazuje na to, że dzisiejsza opozycja prowadzi zaawansowane rozmowy nad powołaniem nowego rządu i dysponuje większością, aby taki rząd powołać. Niemniej wydaje się, że PiS potrzebuje pewnego rodzaju symbolu, mitu, aby troszkę na wzór obalenia rządu Jana Olszewskiego pokazać swoim wyborcom, że walczyliśmy do końca, nasz kandydat przedstawił exposé i program na dalszą kadencję, ale oto znalazła się koalicja – wszyscy przeciwko nam i nie daliśmy rady. Myślę, że przede wszystkim chodzi o kwestię symboli, pokazania elektoratowi i strukturom partyjnym, że „walczyliśmy do końca”. Wszystkie sygnały na niebie i na ziemi wskazują, że opozycja podpisze umowę koalicyjną i utworzy nowy rząd.

Pozostało 89% artykułu
Wybory
Wybory samorządowe 2024: Oficjalnie: Jacek Sutryk musi walczyć w II turze
Wybory
Wybory samorządowe 2024: PiS w siedzibie partii świętuje sukces. Na scenie pojawił się Jacek Kurski
Wybory
Wybory samorządowe 2024: PiS wygrywa w kraju, ale traci władzę w województwach
Wybory
Wybory samorządowe 2024. Jarosław Kaczyński: Nasze zwycięstwo to zachęta do pracy, a chcieli nas już chować
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Wybory
Wybory samorządowe 2024: Frekwencja do godziny 17 niższa niż pięć lat temu