Używane kilkunastoletnie auta z zagranicy napływają do Polski coraz szerszą falą. Od początku 2024 r. do końca lipca prywatni importerzy sprowadzili ponad 518 tys. samochodów osobowych, o jedną czwartą więcej niż w tym samym czasie rok wcześniej. W samym lipcu rejestracje wwiezionych do kraju aut osobowych i lekkich dostawczych przekroczyły 87 tys., przy tym ubiegły miesiąc okazał się trzynastym z kolei miesiącem wzrostu, a liczba zarejestrowanych samochodów sprowadzonych do kraju była najwyższa od 40 miesięcy – poinformował Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Według jego prognoz w całym 2024 r. na polski rynek wtórny trafi ok. 940–960 tys. sprowadzonych aut.
Większość z nich jest już mocno wysłużona. Z informacji Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego opartych na danych Centralnej Ewidencji Pojazdów wynika, że 56 proc. tych samochodów liczy ponad dziesięć lat. Nieco ponad jedna trzecia to auta w wieku od czterech do dziesięciu lat, natomiast udział tych najmłodszych, mających mniej niż cztery lata, stanowi mniej niż jedną dziesiątą. Jedyną dobrą informacją może być fakt, że rok temu było jeszcze gorzej: pomiędzy styczniem a lipcem 2023 r. udział aut ponaddziesięcioletnich przekraczał 63 proc. W tym roku według Samaru średnia wieku prywatnego importu to 12,3 roku, przy czym samochody z silnikiem benzynowym są nieco starsze – mają prawie 13 lat.
Zakup sprowadzonego auta może być mocno ryzykowny
Rosnący prywatny import, przy niekorzystnej strukturze wieku, powinien niepokoić, bo przyspiesza starzenie się polskiego parku aut. Zwłaszcza że dynamika tej części motoryzacyjnego rynku jest zdecydowanie wyższa niż w przypadku samochodów nowych, których rejestracje w ubiegłym miesiącu rosły o 10 pkt proc. wolniej niż rejestracje sprowadzonych aut używanych.
Czytaj więcej
Dla ograniczenia ryzyka nietrafionego nabycia używanego samochodu konieczne jest sprawdzenie jego historii w profesjonalnej bazie danych, bo usuwanie ukrytych usterek oznacza podwyższenie ceny zakupu.