Wycofanie europejskich maszyn przez linie S7 zapowiedział w poniedziałek Dmitrij Jadrow, szef Federalnej Agencji Transportu Lotniczego Rosji. Według niego chodzi o samoloty pasażerskie z silnikami amerykańskiej firmy Pratt & Whitney. Ze względu na sankcje nałożone na Rosję, silniki te stały się niemożliwe do naprawy i konserwacji.
Czytaj więcej
Dzień po objęciu prezydencji w Unii Europejskiej przez Węgry z pierwszą od 24 lutego 2022 roku wizytą ma przybyć do Kijowa premier Węgier, Viktor Orbán - pisze "Financial Times".
Próba znalezienia części zamiennych lub negocjowania naprawy w Iranie zakończyła się fiaskiem: silniki P&W są najnowszej generacji i ani irańscy, ani chińscy, ani specjaliści rosyjscy linii S7 nie są w stanie opanować ich naprawy, podało źródło Kommersanta w ministerstwie transportu.
- Te samoloty przewożą znaczną liczbę pasażerów i działanie tych silników wymaga największej uwagi - powiedział Jadrow. Według urzędnika prognoza ruchu lotniczego będzie zależała od tego, ile samolotów S7 pozostanie w hangarach. Federalna Agencja Transportu Lotniczego spodziewa się, że ruch pasażerski spadnie na koniec roku o 7 proc., do 98,1 mln osób.
Jak sankcje uderzają w rosyjskie lotnictwo
Problemy S7 z samolotami Airbusa po raz pierwszy ujrzały światło dzienne w październiku ubiegłego roku. Przewoźnik uziemił jedną piątą swojej floty i był zmuszony zmniejszyć jesienno-zimowe rozkłady lotów o 15 proc.