Japan Airlines (JAL) zwróciły się do pasażerów latających klasą biznes na dłuższych trasach, aby „dla własnego dobra” zrezygnowali z posiłków. Zamiast tego dostaną kosmetyczkę z miniaturkami. I tak zresztą by ją dostali, bo jest ona rozdawana w kabinach wyższych klas. To „własne dobro” polega na możliwości niezakłóconego odpoczynku i poczucia, że nie jedząc postępuje się etycznie – przekonuje JAL.
Czytaj więcej
Grupa ponad 20 pasażerów Ryanaira lecących z londyńskiego Stansted do Zagrzebia nie zdążyła na samolot, który odleciał z ich bagażami. Ryanair tłumaczy się błędem ludzkim i przeprasza.
Taka opcja jest już testowana na trasie Tokio Haneda – Bangkok, Jak na razie bez powodzenia. Pasażerowie tłumaczą, że skoro płacą dużo za bilet, na lotnisko często przyjeżdżają w ostatniej chwili, to chociaż w samolocie chcą zjeść na spokojnie. Tym bardziej, że za to zapłacili.
JAL nie jest pionierem ani autorem pomysłu ograniczania posiłków na pokładzie. Jako pierwsze wprowadziły to amerykańskie Delta Air Lines, również tłumacząc to ekologią. Bo nie jedząc pasażerowie pomagają w zmniejszaniu marnowania żywności. Ale nie oferuje za to ani obniżki ceny biletu, ani jakiejkolwiek innej rekompensaty. Tyle, że nie przekonuje również pasażerów, że spożywanie posiłków w klasie biznes jest „nieetyczne”.
Chińskie China Southern promują wśród swoich pasażerów inną opcję: podczas rejsów na dystansach do 1600 kilometrów mogą wybrać opcję bez posiłku. Jako rekompensatą otrzymają wtedy więcej mil nagrodowych, które można potem wymienić na tańsze przeloty (nie mogą być bezpłatne, bo podatki i opłaty lotniskowe i tak trzeba zapłacić). Ale wtedy korzyści z takiej rezygnacji są sprawiedliwie dzielone.