Stowarzyszenie Dyrektorów Teatrów, Unia Polskich Teatrów oraz Gildia Polskich Reżyserek i Reżyserów Teatralnych krytycznie oceniły rządowe rekomendacje określające zasady powrotu na sceny. Uznały że odrzucono wiele ich uwag, dając abstrakcyjne zalecenia („przypadki uzasadnione", „odpowiedni margines czasowy", „większe grupy osób"), wywołujące u widzów mylne wrażenie, że teatry za chwilę się otworzą.
Podobnie jest w Czechach, gdzie choć można grać, teatry się nie otwierają. Ludzie polskiego teatru domagają się konkretnych instrukcji, jakie otrzymali twórcy filmowi.
Pomoc psychologa
– Rekomendacje oparte są na pełnym poszanowaniu autonomii instytucji i przekonaniu, że dyrektorzy będą w stanie najlepiej określić warunki powrotu, dotyczące też liczby widzów – skomentowała Elżbieta Wrotnowska-Gmyz, dyrektorka Instytutu Teatralnego. – Powinny one być ustalone z lokalnymi władzami sanitarnymi. Pozostajemy otwarci na uwagi. Organizacje są zaproszone na spotkanie we wtorek, a w czwartek zbierze się na pierwszym posiedzeniu zespół ekspercki ds. sytuacji teatru w czasie pandemii. Zakładamy, że efektem będą wytyczne zbliżające nas do bezpiecznego powrotu publiczności na widownie.
– Wiem, że w niektórych teatrach część pracowników boi się rozpoczęcia pracy, u nas jest inaczej – mówi Przemysław Kieliszewski, dyrektor poznańskiego Teatru Muzycznego. – Po wybuchu pandemii niemal od razu postanowiliśmy zadbać o zespół. Codziennie robiliśmy online rozgrzewki prowadzone przez tancerzy, organizowaliśmy spotkania z lekarzem i psychologiem, co bardzo dobrze podziałało teraz, choć wszystkich sytuacji trudnych związanych z ochroną i bezpieczeństwem nie da się zlikwidować.