Świat zmierza ku katastrofie, a my gramy Szekspira – mówi jedna z postaci nowego spektaklu Teatru Syrena i te słowa można uznać za motto dziełka spółki Jacek Mikołajczyk (libretto, teksty piosenek i reżyseria) oraz Tomasz Filipczak (muzyka). Ich musical opowiada historię niezwykłego artysty, jakim był XIX-wieczny aktor szekspirowski Ira Aldridge, urodzony w Nowym Jorku syn zbiegłego niewolnika (a może syn wodza plemienia z Senegalu, jak sam twierdził?).
W „Czarnym Szekspirze” jest także burzliwy wiek XIX i nie jest to podręcznikowy obrazek. W rewolucjach społecznych, konfliktach, przemianach ekonomicznych i kulturowych odnajdziemy XXI-wieczny świat. I o tym także jest ten spektakl.
Słynna „Evita” sprzed prawie półwiecza udowodniła, że musical potrafi zająć się historią i polityką. Zrobiła to w tonie nazbyt serio. Od czasu przebojowego „Hamiltona” (2015) musical podejmuje się zaś pokazania alternatywnej wersji historycznych zdarzeń. I taki jest „Czarny Szekspir”, który autentyczne wydarzenia łączy z tym, co mogłoby się zdarzyć, a znanym postaciom przypisuje nowe fakty z ich życia.
Czytaj więcej
Nowy polski musical w Teatrze Syrena w życiu słynnego, XIX-wiecznego aktora chce odnaleźć tematy współczesne.
W wielu momentach Jacek Mikołajczyk uczynił to zgrabnie. Tym niemniej wyjaśnienie, kto jest kim i ku czemu zmierza intryga, zajmuje zbyt dużo czasu w pierwszej części spektaklu. Zdecydowanie lepsza jest zwarta dramaturgicznie część druga, z nawiązaniem do wątków afrykańskich w biografii Iry Aldridge’a i refleksyjnym tematem zagadkowej jego śmierci w Łodzi, dokąd przyjechał na występy.