Rzeczniczka ministerstwa spraw zagranicznych Rosji stwierdziła, że tekst autorstwa szefa polskiego rządu to "kryminalna próba napisania na nowi historii II wojny światowej", a "Warszawa tym razem nie ograniczyła się do dążenia do zrównania Związku Radzieckiego z nazistowskimi Niemcami".
Maria Zacharowa zarzuciła premierowi, że ten zapomniał wspomnieć, że władze przedwojennej Polski "flirtowały z Hitlerem" oraz, jak dodała, że II Rzeczpospolita brała udział w podziale Czechosłowacji w 1938 r. Rzeczniczka powtórzyła też wypowiedzianą niedawno przez prezydenta Rosji Władimira Putina tezę, że układ monachijski był "prawdziwym prologiem" II wojny.
Przedstawiając szereg zarzutów pod adresem Morawieckiego Zacharowa stwierdziła, że premier, nazwany przez nią "osobą oficjalną", "pozwolił sobie poddawać w wątpliwość wkład ZSRR w ratowanie świata przed nazizmem". Zdaniem rzeczniczki, poświęcając artykuł Holokaustowi szef rządu oparł tekst o "fałszywe tezy".
"Jedna z nich, centralna, jest poświęcona 'okresowi 45 lat sowieckiej okupacji, która kosztowała życie milionów'. Kłamstwa i manipulacje stały się wiernymi współautorami polskich polityków dyskutujących o II wojnie światowej" - napisała Zacharowa.
Oświadczyła, że po "wyzwoleniu" Polski Związek Radziecki podjął na szeroką skalę program odbudowy polskiej gospodarki. Według Zacharowej, sowieckie władze miały przy tym działać bezinteresownie, "czasami poświęcając własne interesy". Rzeczniczka napisała, że Polska odzyskała "tzw. Ziemie Zachodnie" dzięki ZSRR. Zacharowa za nieprawdziwe uznała też stwierdzenie premiera, że Armia Czerwona nie wyzwoliła Warszawy.