Policja użyła gazu łzawiącego i strzelała do ludzi gumowymi kulami, aby rozproszyć pokojową demonstrację w pobliżu Białego Domu. Do rozpraszania demonstracji doszło w czasie, gdy prezydent Trump zapowiedział używanie siły, w celu zakończenia protestów, jakie trwają w USA od tygodnia. Rozpoczęły się one po tym, jak w Minneapolis czarnoskóry George Floyd zmarł w wyniku brutalnego potraktowania go przez policjantów, przez których został zatrzymany.
Sprawę skomentował między innymi były wiceprezydent USA, rywal prezydenta Donalda Trumpa w listopadowych wyborach, Joe Biden. Polityk oskarżył Trumpa o wykorzystywanie wojska "przeciwko Amerykanom”. "On wykorzystuje amerykańską armię przeciwko Amerykanom. Wobec pokojowo demonstrujących użył gazu łzawiącego i strzelał gumowymi kulami" - napisał Biden na Twitterze. "Dla dobra naszych dzieci, dla dobra ducha naszego kraju, musimy go pokonać. I naprawdę tak myślę, kiedy mówię: możemy to zrobić tylko razem" - dodał.
Pod swoim wpisem Biden opublikował informację radia publicznego NPR o tym, że "policja w Waszyngtonie użyła gazu łzawiącego i gumowych kul przeciwko pokojowym demonstrantom, żeby usunąć ich z położonego w pobliżu Białego Domu kościoła św. Jana, w którym w niedzielę wieczorem wybuchł niewielki pożaru. Następnie prezydent Trump poszedł do kościoła, żeby zrobiono mu zdjęcie". Pod tekstem radio zamieściło zdjęcie Trumpa, trzymającego Biblię przed świątynią.
Obama: Przemoc tylko pogłębia niszczenie
Sprawę skomentował także były prezydent Barack Obama. „Zdecydowana większość protestujących była nastawiona pokojowo, ale niewielka mniejszość narażała ludzi na niebezpieczeństwo i szkodziła społecznościom, którym protesty mają pomóc” - ocenił w tekście, który opublikowano w serwisie blogowym Medium. Jak podkreślił „przemoc tylko pogłębia zniszczenie dzielnic, którym często i tak brakuje usług i inwestycji, odwracając uwagę od większej sprawy".