Donald Trump w ogniu krytyki. "Wykorzystuje wojsko przeciw Amerykanom"

Donalda Trumpa, za użycie siły przeciwko pokojowym demonstrantom pod Białym Domem, skrytykowali między innymi były wiceprezydent Joe Biden, były prezydent Barack Obama, była sekretarz stanu Hillary Clinton oraz senator Kamala Harris.

Aktualizacja: 02.06.2020 12:26 Publikacja: 02.06.2020 12:01

Donald Trump w ogniu krytyki. "Wykorzystuje wojsko przeciw Amerykanom"

Foto: AFP

adm

Policja użyła gazu łzawiącego i strzelała do ludzi gumowymi kulami, aby rozproszyć pokojową demonstrację w pobliżu Białego Domu. Do rozpraszania demonstracji doszło w czasie, gdy prezydent Trump zapowiedział używanie siły, w celu zakończenia protestów, jakie trwają w USA od tygodnia. Rozpoczęły się one po tym, jak w Minneapolis czarnoskóry George Floyd zmarł w wyniku brutalnego potraktowania go przez policjantów, przez których został zatrzymany.

Sprawę skomentował między innymi były wiceprezydent USA, rywal prezydenta Donalda Trumpa w listopadowych wyborach, Joe Biden. Polityk oskarżył Trumpa o wykorzystywanie wojska "przeciwko Amerykanom”. "On wykorzystuje amerykańską armię przeciwko Amerykanom. Wobec pokojowo demonstrujących użył gazu łzawiącego i strzelał gumowymi kulami" - napisał Biden na Twitterze. "Dla dobra naszych dzieci, dla dobra ducha naszego kraju, musimy go pokonać. I naprawdę tak myślę, kiedy mówię: możemy to zrobić tylko razem" - dodał.

Pod swoim wpisem Biden opublikował informację radia publicznego NPR o tym, że "policja w Waszyngtonie użyła gazu łzawiącego i gumowych kul przeciwko pokojowym demonstrantom, żeby usunąć ich z położonego w pobliżu Białego Domu kościoła św. Jana, w którym w niedzielę wieczorem wybuchł niewielki pożaru. Następnie prezydent Trump poszedł do kościoła, żeby zrobiono mu zdjęcie". Pod tekstem radio zamieściło zdjęcie Trumpa, trzymającego Biblię przed świątynią.

Obama: Przemoc tylko pogłębia niszczenie

Sprawę skomentował także były prezydent Barack Obama. „Zdecydowana większość protestujących była nastawiona pokojowo, ale niewielka mniejszość narażała ludzi na niebezpieczeństwo i szkodziła społecznościom, którym protesty mają pomóc” - ocenił w tekście, który opublikowano w serwisie blogowym Medium. Jak podkreślił „przemoc tylko pogłębia zniszczenie dzielnic, którym często i tak brakuje usług i inwestycji, odwracając uwagę od większej sprawy".

Obama zaapelował również do protestujących, aby nie byli cyniczni względem polityki. Jego zdaniem zmiany może przynieść wybór nowych przywódców na szczeblu krajowym a także lokalnym. ”Ostatecznie aspiracje muszą zostać przełożone na konkretne przepisy i działania instytucjonalne w demokracji, która jest tylko wtedy, gdy wybieramy urzędników rządowych, którzy reagują na nasze żądania" - zaznaczył Obama. 

"Straszne użycie prezydenckich uprawnień"

Trumpa, za użycie siły przeciwko pokojowym demonstrantom pod Białym Domem skrytykowała także jego rywalka w wyborach prezydenckich z 2016 roku, była sekretarz stanu Hillary Clinton. "To straszne użycie prezydenckich uprawnień przeciwko własnym obywatelom, które nie może mieć miejsca nigdzie" - napisała na Twitterze Clinton. "Głosujcie" - zaznaczyła nawiązując do zbliżających się wyborów prezydenckich.

Do zachowania Donalda Trumpa odniosła się także senator Kamala Harris, która oskarżyła prezydenta USA o to, że „użył gazu łzawiącego wobec pokojowo demonstrujących, aby zrobić sobie sesję zdjęciową”.

Donald Trump wezwał wczoraj gubernatorów do wykorzystania oddziałów Gwardii Narodowej przeciwko wandalizmowi w trakcie protestów i zapowiedział, że jeżeli władze lokalne nie zaprowadzą porządku, do pomocy wezwie amerykańskie wojsko. Prezydent USA odniósł się także do zamieszek, które wybuchły w USA, mówiąc, że gubernatorzy, nie wzywając Gwardii Narodowej są „słabi i robią z siebie głupców”. - Większość z was jest słaba (...). Musicie stać się twardsi, aresztować ludzi - stwierdził Trump. - Musicie tropić ludzi, musicie wsadzać ich do więzienia na 10 lat i nigdy więcej czegoś takiego nie zobaczycie - dodał. - Robimy coś w Waszyngtonie. Zrobimy coś takiego, czego ludzie nigdy wcześniej nie widzieli - zaznaczył.

Niemal w całych Stanach Zjednoczonych trwają gwałtowne zamieszki po zabiciu w Minneapolis czarnoskórego George'a Floyda, który został uduszony przez policjanta podczas interwencji.

Zdarzenie wywołało gwałtowne protesty, które przekształciły się w starcia z policją. Do protestujących dołączyli chuligani, podpalający samochody i budynki, rabujący sklepy.

W ponad 40 miastach w USA wprowadzono godzinę policyjną, w tym w Chicago, Los Angeles, Filadelfii, Atlancie i Miami.

Derek Chauvin, policjant, który dokonał zbrodni, został aresztowany. usłyszał zarzut morderstwa trzeciego stopnia. Protestujący domagają się zmiany kwalifikacji tego czynu na morderstwo pierwszego stopnia, za które grozi najwyższy wymiar kary.

Wczoraj agencja AP informowała także o tym, że podczas demonstracji przed Białym Domem w piątek Donald Trump został zaprowadzony przez Secret Service do podziemnego schronu.

Policja użyła gazu łzawiącego i strzelała do ludzi gumowymi kulami, aby rozproszyć pokojową demonstrację w pobliżu Białego Domu. Do rozpraszania demonstracji doszło w czasie, gdy prezydent Trump zapowiedział używanie siły, w celu zakończenia protestów, jakie trwają w USA od tygodnia. Rozpoczęły się one po tym, jak w Minneapolis czarnoskóry George Floyd zmarł w wyniku brutalnego potraktowania go przez policjantów, przez których został zatrzymany.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997