Rewolucja na Białorusi już trwa online

Białorusini przygotowują się w sieci do masowych protestów, jednostki specjalne milicji szykują się do ich pacyfikacji.

Publikacja: 24.06.2020 21:00

W jednostkach białoruskiego OMON-u brakuje ludzi. Ogłoszono nabór kandydatów.

W jednostkach białoruskiego OMON-u brakuje ludzi. Ogłoszono nabór kandydatów.

Foto: afp

W środę mińskie centrum obrony praw człowieka Wiosna informowało, że pod koniec ubiegłego tygodnia na Białorusi zatrzymano 360 osób w 19 miastach kraju. Za kratami obecnie znajdują się niemal wszyscy liderzy opozycji demokratycznej. We wtorek funkcjonariusze OMON-u zaatakowali w Mińsku osoby, które stały w kolejce do jedynego w stolicy sklepu, sprzedającego ubrania i upominki w biało-czerwono-białych barwach narodowych, zakazanych przez Aleksandra Łukaszenkę. Przed osiłkami w czarnych mundurach uciekać musiały nawet babcie w podeszłym wieku. Sklep (symbal.by) zwija działalność, ponieważ w pomieszczeniu wyłączono prąd i nagle wykryto „nieprawidłowości”.

Białorusini skrzyknęli się w sieci, utworzono specjalną grupę w popularnym, zwłaszcza w byłych państwach ZSRR, komunikatorze Telegram. Już niemal 20 tys. osób zastanawia się tam, jak obalić prezydenta rządzącego od ćwierćwiecza.

Twórca jest w Polsce

Grupa ma nazwę „97%” i nawiązuje do majowych sondaży internetowych, w którzy urzędujący prezydent zdobył zaledwie 3 proc. poparcia. Swoje podgrupy mają już Grodno, Brześć, Witebsk, Homel, ale również mniejsze miasta, takie jak Borysow, Lida czy Bobrujsk. Jedni oferują tam pomoc prawną poszkodowanym, drudzy deklarują pomoc materialną, inni proszą o pomoc w znalezieniu pracy, którą stracili poprzez udział w protestach. To tam we wtorek skrzyknęli się stołeczni rowerzyści, jeździli po mieście i dzwonili dzwonkami, solidaryzując się z więźniami reżimu.

Głównym tematem rozmów jest jednak plan działań na najbliższe miesiące przed wyborami prezydenckimi (9 sierpnia). Padają propozycje blokady głównych ulic w największych miastach.

– Zawsze można się zatrzymać i udawać, że samochód się zepsuł – doradza kierowcom jeden z uczestników czatu. Padają propozycje napełniania balonów farbą i rzucania nimi w radiowozy czy dzwonienia na numery alarmowe i masowe zgłaszanie „nielegalnych protestów”, by w ten sposób „rozproszyć milicję”. Są tacy, którzy namawiają do masowego wycofania pieniędzy z banków. Nie brakuje też radykalnych pomysłów dotyczących m.in. rzucania koktajlami Mołotowa w milicjantów, oblewania funkcjonariuszy wrzątkiem z balkonów czy podpalania samochodów służb mundurowych. Inni internauci natychmiast jednak okrzykują takich „pomysłodawców” prowokatorami i ignorują w dalszych rozmowach. Pojawiają się tam też zdjęcia i dane osobowe funkcjonariuszy, odpowiedzialnych za represje.

Twórcą tej grupy jest popularny białoruski bloger NEXTA. Nazywa się Sciapan Puciła, od niemal dwóch lat mieszka w Polsce, gdzie schronił się przed represjami. Jego bloga w Telegramie obserwuje ponad 320 tys. osób, z kolei w serwisie YouTube ma ponad 420 tys. widzów.

– Masowe represje oburzyły ludzi. Internauci prosili, by założyć grupę, która połączyłaby mieszkańców nawet mniejszych miejscowości. Tam nie ma kierowników czy liderów, ludzie sami się mobilizują, omawiają szczegóły protestu i wychodzą na ulice – mówi „Rzeczpospolitej” Puciła. Mówi, że często otrzymuje pogróżki, a niedawno w jego domu na Białorusi została przeprowadzona rewizja.

– Liczę jednak na to, że w Polsce jestem bezpieczny – dodaje.

Bunt mundurowych?

Powołując się na źródło w białoruskich służbach, bloger ostrzegł w środę internautów, że władze przygotowują się do prowokacji z użyciem broni palnej. Na swojej stronie w Telegramie niemal codziennie publikuje kolejne zdjęcia funkcjonariuszy MSW, Straży Granicznej, wojskowych, prokuratury, a nawet KGB. Jedni mają zasłonięte twarze i trzymają kartkę m.in. z napisem „nie jesteś naszym prezydentem”. Niektórzy robią tylko zdjęcia kartki z napisem „3 proc.” sugerującym niskie poparcie prezydenta wraz z legitymacją służbową z zamazanym nazwiskiem.

Niedawno NEXTA opublikował nawet świeże nagrania z treningu funkcjonariuszy białoruskiego OMON-u, którzy szkolą się w odpieraniu natarcia tłumu. Opublikował też służbowe notatki i mapy MSW dotyczące planów blokady głównych dróg w najważniejszych białoruskich miastach na wypadek masowych zamieszek. Wynika z nich, że liczba funkcjonariuszy jest bardzo ograniczona.

Nieprzypadkowo od kilku dni MSW w stolicy pilnie poszukuje nowych milicjantów. Roi się od ogłoszeń, w których ofiarują co najmniej 1 tys. rubli (równowartość 1,6 tys. złotych) i wymagają jedynie średniego wykształcenia, dla porównania lekarze w białoruskiej prowincji często zarabiają nawet dwa razy mniej.

– Konfrontacja pomiędzy społeczeństwem a władzami rośnie. Na jaką skalę protesty online przeniosą się poza internet, dowiemy się już w najbliższych miesiącach – mówi „Rzeczpospolitej” Waler Karbalewicz, znany białoruski politolog. – To bezprecedensowe wybory, zwłaszcza patrząc na skalę represji.

W środę mińskie centrum obrony praw człowieka Wiosna informowało, że pod koniec ubiegłego tygodnia na Białorusi zatrzymano 360 osób w 19 miastach kraju. Za kratami obecnie znajdują się niemal wszyscy liderzy opozycji demokratycznej. We wtorek funkcjonariusze OMON-u zaatakowali w Mińsku osoby, które stały w kolejce do jedynego w stolicy sklepu, sprzedającego ubrania i upominki w biało-czerwono-białych barwach narodowych, zakazanych przez Aleksandra Łukaszenkę. Przed osiłkami w czarnych mundurach uciekać musiały nawet babcie w podeszłym wieku. Sklep (symbal.by) zwija działalność, ponieważ w pomieszczeniu wyłączono prąd i nagle wykryto „nieprawidłowości”.

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997