Korespondencja z Nowego Jorku
W 1996 r. Joseph Biden głosował za ustawą o ochronie małżeństwa, blokującą legalizację małżeństw tej samej płci. Dwa lata wcześniej opowiedział się za obcięciem funduszy dla szkół, które uczą akceptacji homoseksualności. W 1973 r. zastanawiał się, czy geje w wojsku i na stanowiskach rządowych nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego.
Dzisiaj jego sprzeciw wobec równouprawnienia gejów popadł w zapomnienie. Biden, umiarkowany demokrata, który jest na drodze do uzyskania nominacji Partii Demokratycznej w tegorocznych wyborach prezydenckich, identyfikuje się jako kandydat w pełni popierający kwestie, o które walczą środowiska LGBTQ.
Przekonał Obamę
Jeżeli wygra listopadowe wybory, to będzie uważany za prezydenta najbardziej przyjaznego dla LGBTQ. Społeczności gejowskie będą mu wdzięczne za to, że był pierwszym wysoko postawionym demokratą, który wyraził poparcie dla legalizacji małżeństw tej samej płci, a potem przekonał do tego prezydenta Baracka Obamę i innych polityków. – To on położył podwaliny pod zmianę podejścia do małżeństw tej samej płci – mówi Emily Hecht-McGowan, która pracowała w Fundacji Bidena.
W przypadku 77-letniego Joego Bidena, który wzrastał w epoce, gdy homoseksualność była w USA uważana za grzech, a nawet przestępstwo, to ogromny zwrot w poglądach.