Trwające od ponad miesiąca protesty na Białorusi związane są z wynikiem wyborów prezydenckich, które wygrać miał ubiegający się o reelekcję Aleksander Łukaszenko.
Sytuacja w kraju jest na tyle poważna, że od lojalności służb bezpieczeństwa zależy możliwość utrzymania się Łukaszenki przy władzy.
Podczas protestów uczestnicy próbowali odkryć tożsamość zamaskowanych funkcjonariuszy. Andriej Parszin z białoruskiego MSW powiedział, że do tej pory wszczęto 43 sprawy karne przeciw osobom, które groziły milicjantom.
- Od 9 sierpnia dane około 300 milicjantów trafiły do internetu. Ponad 250 funkcjonariuszy i członkowie ich rodzin zostali poddani presji - powiedział Parszin.