Okrągły stół Łukaszenki w więzieniu KGB

Dyktator spotkał się w celi z więźniami politycznymi i obiecał dialog, ale to nie powstrzymało protestujących Białorusinów.

Aktualizacja: 12.10.2020 06:14 Publikacja: 11.10.2020 18:19

Pacyfikacja pokojowych niedzielnych protestów w Mińsku przypomniała Białorusinom brutalne działania

Pacyfikacja pokojowych niedzielnych protestów w Mińsku przypomniała Białorusinom brutalne działania milicji tuż po wyborach 9–10 sierpnia

Foto: STRINGER/AFP

Areszt śledczy Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB), okrągły stół, białe kwiaty i kilkunastu więźniów politycznych zaskoczonych wizytą rządzącego od 1994 roku przywódcy Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Spotkanie, jak twierdzi jego służba prasowa, trwało aż 4,5 godziny. Z krótkiego nagrania wynika, że mówił o reformie konstytucyjnej i dialogu. – Konstytucji nie pisze się na ulicy – rzucił, siedząc za jednym stołem ze swoimi przeciwnikami w miejscu, które już stało się jednym z najgorszych symboli jego rządów.

Do zwanego potocznie „Amerykanką" (mówi się, że za czasów ZSRR trzymano tam „amerykańskich szpiegów") więzienia KGB od lat wsadza się opozycjonistów i najaktywniejszych przeciwników reżimu. Dotychczas Łukaszenko jednak nigdy nie spotykał się z żadnym z więźniów politycznych i nikogo z nich nie odwiedzał za kratami.

– Psychologicznie to nie był łatwy krok dla niego. To przełomowy moment dla Białorusi, ponieważ demonstruje, że nie może zachować swojej władzy – tak jak robił to dotychczas. Jest zależny od tego, co się dzieje na białoruskich ulicach, ale też jest zależny od Moskwy. To mogła być inicjatywa Kremla, część planu Rosji – mówi „Rzeczpospolitej" Aleksander Milinkiewicz, weteran białoruskiego ruchu demokratycznego i rywal Łukaszenki w wyborach prezydenckich 2006 roku. Jak twierdzi, rozmówców Łukaszenki w więzieniu dobrano nieprzypadkowo. Za stołem z dyktatorem usadzono m.in. byłego prezesa Biełgazprombanku (należy do rosyjskiego Gazpromu) Wiktara Babarykę oraz jego syna Eduarda. Była tam też aresztowana członkini prezydium Rady Koordynacyjnej, prawniczka Lilia Własowa. To Babaryka latem był uważany za głównego rywala Łukaszenki, a nawet zebrał najwięcej podpisów ze wszystkich demokratycznych kandydatów w historii białoruskich wyborów (ponad 400 tys.). Najpierw został zatrzymany, a później wyeliminowany z wyborów 9 sierpnia. Wtedy jego sztab na czele z Marią Kalesnikową (również jest w więzieniu) stał się sztabem Swiatłany Cichanouskiej.

– Łukaszenko nie zamierza spotykać się z Cichanouską, bo w ten sposób legitymizowałby ją. Nie spotkał się też z Pawłem Siewiaryncem (więzień polityczny i jeden z liderów białoruskiej opozycji demokratycznej – red.) czy Mikołą Statkiewiczem (wieloletni i jeden z najbardziej radykalnych przeciwników Łukaszenki – red.), który prawdopodobnie wygnałby Łukaszenkę, gdyby przyszedł do jego celi – mówi „Rzeczpospolitej" Walery Karbalewicz, czołowy białoruski politolog. – Babaryka i jego otoczenie podkreślali, że działają wyłącznie w ramach prawa. Widocznie Łukaszenko uznał, że z nimi będzie łatwiej się dogadać. Myślę, że nie chodzi mu o prawdziwy dialog, chce wygrać czas, osłabić protesty i doprowadzić do rozłamu w opozycji demokratycznej – dodaje.

W tym czasie, gdy Łukaszenko rozmawiał z więźniami politycznymi, do Cichanouskiej zadzwonił z więzienia jej mąż Siarhej. Była to ich pierwsza rozmowa od czasu, gdy popularny bloger został aresztowany w Grodnie 29 maja. Pytał o dzieci; wiedział, że jego żona już poznała Macrona i Merkel. – Trzeba nieco bardziej twardo – mówił i przekonywał, że nie można ustępować reżimowi. – Jeżeli trzeba, będziemy twardo – odpowiedziała.

Były analityk Centrum Informacyjno-Analitycznego prezydenta Łukaszenki i politolog z mińskiego Centrum Badań Strategicznych i Polityki Zagranicznej Juryj Caryk uważa, że zbieżność tych wydarzeń nie była przypadkowa. – Mińsk nie rozważa rozmów z Cichanouską, dlatego wystawiono za nią list gończy. To symboliczne, że jej mężowi pozwolono do niej zadzwonić, gdy Łukaszenko prowadził kilkugodzinne rozmowy w areszcie KGB. Mińsk sygnalizuje, że Cichanouska powinna się zająć rodziną, a Łukaszenko będzie zajmował się polityką z innymi ludźmi – mówi „Rzeczpospolitej" Caryk. – Próbuje przeciwstawić opozycjonistów wewnątrz kraju tym, którzy są za granicą. Już są plotki, że na wolność niebawem wyjdzie Wiktar Babaryka – twierdzi.

Tymczasem ulice białoruskich miast rządzą się własnymi zasadami. W niedzielę w stolicy tradycyjnie wyłączono internet mobilny, pojawiły się armatki wodne, druty kolczaste i uzbrojeni funkcjonariusze. Wielotysięczne tłumy w białoruskich miastach znów domagały się odejścia dyktatora i uwolnienia więźniów politycznych. W niedzielę wieczorem niezależne media informowały o starciach z milicją w stolicy, pobitych, rannych i aresztowanych, w tym wielu dziennikarzy.

W weekend na Białorusi spośród unijnych ambasadorów pozostawali jedynie przedstawiciele Austrii i Włoch. Pozostałe kraje UE odwołały swoich, solidaryzując się z Litwą i Polską, którym Mińsk drastycznie zmniejszył liczebność korpusu dyplomatycznego.

Areszt śledczy Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB), okrągły stół, białe kwiaty i kilkunastu więźniów politycznych zaskoczonych wizytą rządzącego od 1994 roku przywódcy Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Spotkanie, jak twierdzi jego służba prasowa, trwało aż 4,5 godziny. Z krótkiego nagrania wynika, że mówił o reformie konstytucyjnej i dialogu. – Konstytucji nie pisze się na ulicy – rzucił, siedząc za jednym stołem ze swoimi przeciwnikami w miejscu, które już stało się jednym z najgorszych symboli jego rządów.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997